sceny zabójstwa geja i Euronymousa na siłę przeciąganie i nierealistyczne; powinni się przekręcić znacznie wcześniej po tylu ciosach nożem. Scenę samobójstwa Deada natomiast oceniam na plus.
Na minus idzie gra aktorska gościa, który grał Vikernesa, był niesamowicie sztywny.
I czy tylko mi na nerwy działała ta paskudna blond peruka Deada? Wyglądał jakby dopiero co wyszedł z salonu fryzjerskiego.