1. Jak ma się ciekawość filmu do czasu jego trwania? To dwie zupełnie niezwiązane kwestie.

2. Sam staram się nie zapominać dodawać przed opinią - "Moim zdaniem (..)"

3. Pytanie - czy uważasz, że ocenienie filmu na 7 lub 8 to trochę wstyd? Przyznanie się do filmu, który się spodobał to nie grzech. Posiadasz bardzo dużo bardzo niskich ocen dla filmów, które obejrzałeś. Czy faktycznie wszystkie były aż tak złe?

4. Jeśli ktoś szasta 10-tkami w 99% filmów, które obejrzał (np. 100) - faktycznie można by się zastanawiać, czy warto przy swoich wyborach kierować się jego / jej. Niestety w drugą stronę to działa tak samo - jeśli ktoś ocenia bardzo nisko większość filmów, to odnoszę wrażenie, że bardziej robi to na pokaz na zasadzie - popatrzcie jakim jestem znawcą i krytykiem i jak bardzo znam się na filmie. Mam nadzieję, że w tym przypadku jest jednak inaczej, że oceny są zasłużone i już.

5. Film bardzo mi się podobał, jestem nim zachwycony - niewielu wojowników i żołnierzy w historii ludzkości toczyło takie bitwy na lądzie, morzu czy w powietrzu, jakie toczyli we własnym wnętrzu przez lata Michael, John, Nerwus czy Tommy. Jestem zachwycony postawą szczególnie Michaela - rolą młodego jak i już samego Brad'a. Ten film jest medalem odwagi, którego nie można schować do zwyczajnej gabloty - głosem, którego nie można zagłuszyć, w końcu i dla mnie przynajmniej - definicją kreatywnej sprawiedliwości.

Chyba znalazłem definicję "fajnego filmu". Fajny film to taki którego nie chcesz wyłączyć.

OK, po tej infantylnej definicji krótkie wyjaśnienie. W słabych filmach napisy końcowe wita się z ulgą. Gdy masz ochotę na coś z kuchni to po prostu idziesz, bo wiesz że z akcji w filmie niewiele stracisz. Siedząc w kinie czujesz mrowienie w stopie, przekładasz nogę i rzucasz okiem na widzów. Słowem - chwilowe oderwanie od filmu nie jest wielką stratą.

W filmach dobrych czekasz na kolejną scenę. W kinie nie spoglądasz na zegarek a w domu czekasz cierpliwie z pójściem do łazienki aż film się skończy.

Uśpieni nie jest genialny. Fabuła nieco naciągana, reżyser mniej lub więcej jawnie umiejętnie gra na emocjach. Parę większych dziur w filmie trochę boli, ale przymykamy oko. Ale nawet przewidując rozwinięcie akcji trudno jest nie ulec magii kina. W końcu na ekranie widać pełnokrwiste postacie, emocje, potęgę prawdy i potęgę kłamstwa. Po prostu solidna robota.

no właśnie dla mnie to jest problem tego filmu. No kurcze wszystko jest super: tematyka, historia, aktorzy, zdjęcia.... ale jakoś kurcze nie kupuję tej historii. Lubię na ten film "popatrzeć" jak jest w TV ale jestem pewna, że gdyby nie było tam mojego uwielbianego i ubóstwianego Pitta (i przy okazji Becona) to nawet bym oka nie zawiesiła

Pamiętaj: zawsze ciągnij do samego końca chłopaku, sprawisz tym innym dużą przyjemność. "Dociągłem" - ku.rwa analfabeta jeb,any.

kurna czopie ten film był taki głupi ze juz o nim dawno zapomniałem a ty mi o nim przypominasz

To wróć do oglądania "Krwawego sportu" albo "Legionisty" to ci na pewno pomoże zapomnieć o tym traumatycznym przeżyciu.