Początek trochę jak w "Chłopcach z ferajny"....największe wrażenie zrobiła na mnie postać Michaela, może trochę w tym zasługi Brada Pitta-jego oczy mówią więcej niż chyba chciałby nawet sam bohater... zafascynowala mnie ksiazka Lorenza Carcaterry, która z paska przeczytałam kilkakrotnie, a dopiero po kilku tygodniach sięgnęłam po film, który w gruncie rzeczy nie jest dokładnym odzorowaniem tego besteleru, ale myślę, że oddaje klimat tej powiesci psychologicznej. Co do samego filmu..Ukazanie jak szybko beztroskie młodzieńcze życie może zamienić się w dramat i udowodnienie że prawdziwa przyjaźń trwa do końca znkomicie się udały reżyserowi. Choć były momenty nużące film robi wrażenie.