A ja sie nie zawiodłem. I moim zdaniem ten film nie mógłby byc lepszy. Dlaczego? Bo to amerykańska historia i siłą rzeczy każdy inny naród będzie na nia patrzył z dystansem...
Widze że wielu zarzuca temu filmowi przesyt patosem i patriotyzmem - ja jakos tego nie zauważyłem. Jest to historia o prostych żołnierzach którzy znaleźl sie w danym miejscu i o danym czasie i tylko z tego powodu zrobiono z nich mega herosów. Film doskonale obrazuje mechanizmy bezdusznego wykorzystywania poświecenia tak wielu ludzi po to by trójka szczęśliwców zgarniała za wszystkich laury. I trudno sie dziwić tej trójce że czuje sie w tej sytuacji parszywie...tym bardziej że nie oni pierwsi flage podnieśli (brawo za ukazanie prawdy historycznej i oddanie sprawiedliwości tym którzy jako pierwsi flage zatknęli). Oczywiście, w filmie nie brak amerykańskiego patosu, ale zapytam - czi żołnierze niby ginęli na Iwo Jimie? Kto zdobył tą wyspe? Kto pokonał Japonie? To byla amerykańska wojna i Amerykanie maja prawo czcić swoich bohaterów. Co innego np. Szeregowiec Ryan - tam cholernie wkurzało że Amerykanie robią film o tym co to oni nie zdziałali, gdy tymczasem wojnę w Eurpoie wygrali inni.
Wielkie słowa uznania za batalistyke! Jest naprawde rewelacyjna! Szkoda tylko sceny wojenne są oddzielone, bo nie można "wejść w klimat"
Co do minusów - film jest chaotyczny. Troche za duzo tego przeskakiwania. Poza tym na końcu to już nie można sie połapać co i jak. Kto jest kto, kto stawia pierwszą, a kto drugą flage, kto ginie a kto nie. Może dla Amerykanów to oczywiste ale dla mnie jakoś nie...
Dobrze również, że ukazano powojenne losy bohaterów - to jak potraktowano niedawnych herosów. Szczególnie przykry jest los Hayesa - bo dotyka takze sprawy traktowania Indian przez białych.
Podsumowując, polecam wszystkim ten film. Moim zdaniem warto go obejrzeć.
Czekam niecierpliwie na "Listy z Iwo Jimy"!!!
Pozdrawiam.