owszem jest widowiskowy,ale filmy biograficzne osobiscie mnie nie krecą.twierdze i nie zmienie zadania ze ten film ratuje tylko Phoenix(no no no ta głębia głosu,gdyby nie został aktorem to listy przebojów by pewnie podbijał,nastolatki nie mogłyby się przez niego uczyć a matki zabraniałyby go słuchać hehehe)poważnie-poraz kolejny udowodnił że jest jednym z najlepszych aktorów ostatnich lat(świeża krew-osobiscie mam już dosyć oglądania tych wielkich aktorów typu Gipson,Hanks,Russel, i podobnych starych pryków)mam nadzieję że tym razem Phoenix zdobędzie oskara(no pierońsko dobry jest w tym co robi i tyle-skrzywdzili go nie dając statuetki za Gladiatora-te szaleństwo i oblęd nawet w oczach)hmm...dręczy mnie jeszcze Reese,jak można mówić że "fajnie"(?)zagrała.szczerze ona mnie tam piekielnie drażniła,sama sobie przylepiła etykietkę "głupiej blądynki" (nie to była raczej"Legalna blądynka")i słodkiej aż mdli...(niestety tym razem też taka byla i niech nikt mi nie mówi że rola tego wymagała, acha i kolor wlosów raczej jej nie pomógł nawet niech na to nie liczy)a nominacja do oskara to spadła jej jak z nieba może teraz się czuje"Jak w niebie"?? nie ma szans żeby zerwała z wizerunkiem aktorki(raczej aktoreczki)komediowej(no te komedie nie powowały u mnie nawet kwaśnego uśmiechu a raczej pożałowanie)film ogólnie jest warty obejżenia.niesamowity Phoenix i te jego zacięcie muzyczne poruszał się i operował gitarą jak wytrawny piosenkarz,muzyk...film lekki i przyjemny i te fajniutkie pioseneczki ....