Świetnie przedstawiona biografia Johnnego Casha. Reese pięknie sobie dała radę.
Najbardziej utkwił mi w głowie motyw relacji Casha z ojcem. Jak się okazało, ta relacja stała się matką rodzicielką wielu kolejnych wydarzeń w życiu artysty. Mam wrażenie, że większość jego życia to taki spacer po linie.
Joaquin Phoenix świetnie zagrał Johnny'ego Casha - duże podobieństwo, mimika, gesty. Zaskoczyło mnie też to, że sam śpiewał piosenki w filmie (gratulacje!). Nie oglądałam "Capote" więc nie mogę ocenić gry Philipa Seymoura Hoffmana, ale myślę, że Phoenix zasługiwał w 2006r na Oscara.
2 godziny filmu, a ja czuję niedosyt. Mógłby ciągnąć się w nieskończoność. Fantastyczna muzyka
Johnnego, świetna gra Phoenixa. Super 9/10
Film niezły, ale jednak czegoś brakuje. Nie wyczułam pasji, ani do muzyki, ani między głównymi bohaterami. Wbrew powszechnym zachwytom kreacja Casha też mnie nie przekonuje: bardziej zmanierowany niż oryginalny, słaby niż z problemami, odebrałam go jako gwiazdora bez charakteru. Lata pięćdziesiąte stanowią wdzięczne...
więcejGeneralnie biografie mają to do siebie, że czasem się udają czasem nie. W tym wypadku
wyszło genialnie. Joaquin Phoenix zagrał genialnie jak zwykle a partnerująca mu Reese
Whiterspoon po raz kolejny pokazała, że jest nie tylko nieziemsko piekna ale też bardzo
utalentowana. Świetnie wyszły im wokale w utworach no...
Film nudnawy, sztampowy i wiele nie wnoszacy. Porownujac do innych biografii muzykow,
jak chociazby 'the doors', to juz calkiem kiepsko, bo akurat biografia Johnny'ego Casha jest
materialem, z ktorego mozna by wiecej wyciagnac... Ale! Ale absolutne maksimum wyciaga
tu Joaquin, ktory zagral swietnie moim skromnym...
Nie wiedziałam, że jest tak zdolny wokalnie. Stworzył świetną kreację J.C odwzorował idealnie jego głos, ruchy, sposób chodzenia, ale największym zaskoczeniem był śpiew, bardzo dobrze mu to wyszło a najbardziej podobała mi się scena w studiu nagraniowym, taka trochę improwizacja zdesperowanego wówczas Johnny'ego :)....
więcejMoja ulubiona scena to ta kiedy Johny Cash wkracza niepewnie wraz z zespołem na pierwsze nagranie/przesłuchanie i słyszy od faceta w studio, ze ten mu nie wierzy, ze jego muzyka jest bez ikry. I wtedy zaczyna sie folsom prison...
jak w Titanicu - nie dla Kate, lecz w ręce Leo powinie pójść. w duecie damsko-męskim facet jest pomijany, mimo, że ewidentnie to on powinien być nagrodzony. Nie wiem, polityka?
Poznałem gościa na youtube jak był już stary. Z wiekiem przychodzi głębszy głos i efekt spokoju wypisanego na zmęczonej twarzy. To mi się zawsze podobało i dopiero w filmie
zobaczyłem jakim nieudacznikiem był za młodu. Film pokazał to rewelacyjnie, co robi
alkohol i dragi z świetnie zapowiadającego się młodego...
Takie miałam wrażenie przez cały seans. Bardzo mnie ta postać rozczarowała, zarozumiały, natrętny dupek. Do tego pijak.
zapadl w pamiec... klimat, kolory, zapachy... chcialabym wtedy tam byc. Dziekuje producentom i tworcom za niezapomniane 2 godz zycia;)
Po polsku tytuł brzmi jakby Johnny Cash balansował na jakiejś granicy i wydaje się być dość złowieszczy i dramatyczny. Nic nie ujmując chwytliwości tłumaczenia trzeba zauważyć, że oryginalny tytuł nie brzmi "walk ON the line" lecz "walk the line". W jakimś biograficznym filmie o Cashu była scena gdy jego koledzy...