Jednakoż, zauważam pewne nieścisłości i poplątania fabuły np. moment gdy Johnny budzi się w domu już jako dojrzały człowiek i rusza do woja - wówczas straciłem wątek kto jest kim z tych dzieciaków i skąd one się wzięły i do kogo należą :D
Nad to gdy Johnny budzi się na kacu tuż przed zakupieniem domu nad jeziorem - schlał się bo nie miał grosza przy dupie, kobita nie chciała mu zrealizować czeku a na drugi dzień kupił dom.
Śmieszna scena gdy przyjeżdża diler z prochami i ni stąd ni z owąd wszyscy włącznie z przyszłą "teściową" biegną na niego ze strzelbami ...
no tak, można się zatracić:) Mnie tak trochę irytuje to, że ten film pokazuje, że jego uzależnienie było zawsze związane z June, z niespełnioną miłością do niej, a przecież Johnny chlał i brał prochy bo lubił być na haju (większość muzyków country w tamtym czasie piła i coś brała, niektórzy wychodzili z tego, niektórzy niestety umierali). Na końcu filmu można by pomyśleć, że dzięki June Johnny wyszedł z nałogu na dobre, chociaż prawda była zupełnie inna.
Też chciałabym dać 10, bo uwielbiam ten film oglądać, ale nie mogę...
Nie wiem, z czym masz problem. Było dwóch braci, Jack i John. Skoro jeden zwraca się do drugiego per "Jack", to musi być John. Jeśli żyjący prosi zmarłego "nie opuszczaj mnie, Jack", to musi być John. Po gorzkich słowach ojca rzuca się na łóżko. Nie, nie budzi się jako dorosły mężczyzna, tylko autorzy scenariusza stworzyli taki pomost pomiędzy dzieciństwem i dorosłością, podarowali widzom dzieciństwo Johnnego. A dzieciaki są jego siostrzeńcami, bo przecież nie dziećmi nieżyjącego brata, rodzice już za starzy, a on sam jeszcze nieżonaty.
Chyba nie da się tego nie zrozumieć?