Świetnie przedstawiona biografia Johnnego Casha. Reese pięknie sobie dała radę.
Najbardziej utkwił mi w głowie motyw relacji Casha z ojcem. Jak się okazało, ta relacja stała się matką rodzicielką wielu kolejnych wydarzeń w życiu artysty. Mam wrażenie, że większość jego życia to taki spacer po linie.
Tak to jest, to co przezywamy w dziecinstwie za sprawa naszego wychowania i traktowania nas przez rodzicow rzutuje w duzej mierze na nasze zycie, na nasza psychike, na nasza pewnosc siebie lub jej brak itp.
Tak sie zastanawiam nad zyciem Johnnego i Elvisa, oboje odnosili wspaniale sukcesy, grali swietna muze i oboje wpadli w nalogi, z czego Johnny sie z nich wylizał a Elvis niestety nie, czyzby kobiety w ich zyciu mialy decydujacy wply na dalsze losy?
Brak psychologa… w tamtych czasach dragi można było dostać, ale nie dostałeś pomocy specjalisty, z którym można byłoby sobie przepracować rzeczy/traumy, przez które popadało się w depresje. Co gorsza Johnny jak i Elvis przecierali szlaki wielkich gwiazd muzyki i nie mieli przykładu, a raczej sami się nimi stali, że na prochach wszystko się sypie.