z elementami ironicznego humoru, choć niestety pozbawiona procesu dedukcji, tak charakterystycznego dla książkowego Holmesa. Dwójka już mnie tylko wynudziła, rozwiązania fabularne były absurdalne i robione na siłę. Najmocniejszą stroną "Gry cieni" jest niewątpliwie Noomi Rapace. Szkoda- nie oczekiwałam po tym filmie wybitnie wiele, ale i nie tak mało.