Zastanawiam się czy iść do kina, mogłyby się wypowiedzieć osoby które go widziały czy warto?
W moim guście między okresem 2008-2018 jest to najlepszy film Clinta, zaraz po 'Gran Torino'. To nie jest tylko film o genialnej historii ponad 80 letniego staruszka pracującego dla kartelu narkotykowego, nie tylko warto dla samego 88 letniego Clinta. Dla mnie była to wzruszająca opowieść o dotychczasowym życiu Eastwooda, o jego błędach i grzechach do których się przyznaje i za które przeprasza. Oczywiście jak to u Clinta są wplatane jego myśli na temat poprawności politycznej i ogłupianego społeczeństwa - i bardzo słusznie. Warto, warto i jeszcze raz warto.