Mam wrażenie, że wszyscy biją brawo bo Clint. Jego rola dobrze zagrana, ale napisana idiotycznie i naiwnie. Zrobili z jego postaci tetryka bez charakteru, sam scenariusz ma więcej dziur niż durszlak, żona Earla umiera za długo i irytuje każdą sekundą na ekranie, a kartel to banda groteskowych idiotów bez pojęcia o czymkolwiek. Dla mnie film mocno na nie, ot typ wozi narkotyki do momentu, aż go łapie policja.
Dokładnie. Sam Clint nie wystarczy. Schematyczny film, na ckliwych momentach z rodziną z automatu przewijałem do przodu.
Scena z morderstwem bossa kartelu? Żenada, od tak przejęcie kartelu przez innego typa.
Clint wozi ćwierć tony koki, kartel widzi, że policja notorycznie sprawdza czarne pickupy na trasie i co? I nic, nawet auta na mniej podejrzane nie kazali mu zmienić. Pisząc to pomyślałem o słowie opisującym w punkt tą produkcje: GROTESKA.
Dziękuję, dobranoc.
Clint wozi ćwierć tony koki...
Ty oczywiście zęby zjadłeś na "wożeniu koki" i byle film nie będzie cię rozśmieszał brakiem realizmu...
Za to Ty jesteś ekspertem w tej dziedzinie(a pewnie byś nie odróżnił kokainy od amfetaminy) i obrażasz się jak dziecko, na użytkowników którzy mają czelność mieć inny pogląd niż Ty .
Dokładnie, widząc tytuł i głównego aktora liczyłem na mocne kino, tymczasem dostałem historię o niczym. Reżyseria samego Clinta Eastwooda, który niejako chyba pozostał w tamtej epoce jeśli chodzi o reżyserię.
Sposób podania lekko niestrawny. Ckliwy i jakiś taki nachalny. Dookoła wszystko sztuczne i plastikowe. Nieprawdziwy świat.
Złapałem się na zabawie telefonem podczas oglądania. A nie robię tego w zasadzie nigdy bo nienawidzę jak inni to robią.
Przewidywalność można wybaczyć, ale naiwności już nie. No chyba żeby zmienić gatunek.
Bradleý i Larry Fishburn zagrali chyba z szacunku do Clinta, bez analizy scenariusza. Clint to Gość.
Najbardziej w filmie tak naprawdę raził mnie sposób w jaki pokazano półświatek. Jakbym włączył GTA.
Może nie to, że o niczym, bo temat był, ale jakieś, to takie naiwnie nakręcone. Ta policja kręcąca się w kółko i taka nieudolna. Słaby, słaby...
W największą konfuzję wprawiła mnie kwestia czarnego pickupa. Doskonale wiedzieli, że jest on poszukiwany, ale CE jeździł nim dalej. Obraza dla inteligencji widza.
Fakt, najgłupsze było, że kartel narkotykowy go nie mógł znaleźć przez tydzień, a gościu siedział u rodziny xD