Nie zauważyłem tam żadnego efektu, prócz charakteryzacji oka/dłoni czy bardzo sztucznej sceny wypadku.

A czyż nie pionierskie? Wydaje mi się że o to chodziło, zwyczajną zabawę z kinem, a po latach ludzie dopisali sobie jakąś filozofie, i snobują się na wzajem że to niby wielkie dzieło(chociaż nikt nie wie o co chodzi) a ten który tego nie rozumie jest plebsem.

Nie oglądałem wielu film z tego okresu, początku mojej filmografii to 50's, więc nie powiem Ci czy to pionierskie, czy nie. Możliwe. W każdym bądź razie film ten zwyczajnie mi się nie podobał i tak wysoka ocena także mnie dziwi. W XXI wieku podniecać się cięciem oka czy dłonią na ulicy? Niezrozumiałe. Chyba jestem, jak to pięknie ironicznie nazwałes 'plebsem'.

Proletariusze wszystkich gatunków filmowych łączcie się! ;-) Pozdrawiam!

Piękne podsumowanie tematu :)
Swoją drogą, gdy zobaczyłem ilość literówek w moim powyższym poście, to aż się przeraziłem. Tak to jest jak się nie patrzy co się pisze.
Również pozdrawiam serdecznie.

Kij tam z literówkami, każdemu się zdarzają. Jak bym był burżujem który ceni sobie to dzieło, to na pewno bym Ci to wypomniał, ale nie jestem. Over and out.

Wg mnie, ten film jest dla kina czymś takim, czym "Ulysses" dla literatury. A może inaczej - i "Pies" i "Ulysses" są dla sztuki takim samym punktem zwrotnym, ponieważ oba zbliżają się do tematyki myśli i snu w sposób wczesniej niepraktykowany. W całej wcześniejszej sztuce, sen, wbrew rzeczywistości, był przedstawiany jako jakaś logiczna opowieść, mająca ręce i nogi, kolejność zdarzeń i zgodne z rzeczywistością postacie, podczas gdy prawdziwy sen jest tylko smietnikiem naszego umysłu. Taką też wersję zastosowali Dali z Bunuelem.

Ciekawa interpretacja.

Skoro jesteśmy przy snobiźmie to przy okazji polecam debiut reżyserski Davida Lyncha - http://www.filmweb.pl/film/G%C5%82owa+do+wycierania-1977-1088 Również wysoko oceniana produkcja nie mająca spójnego sensu. Wiele lat minęło, wiele analiz i domysłów powstało, Lynch wyśmiał wszystkie, łącznie z opinią własnej żony ;) A żeby było zabawniej ostatecznie nigdy nie wyjaśnił swojego zamysłu ;)