Czepiają się scenariusza albo narzekają na nudę. W tym filmie przede wszystkim chodzi o to by pokazać koniec złotej ery hollywood, tak jakbyś ty w tym uczestniczył. To dla mnie swego rodzaju epopeja, bardzo smutna. Pokazuje ludzi, którzy nie zgadzają się ze zmianami, chcą by było jak dawniej, ale wszystko się powoli zmienia, a oni muszą odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. Dokładnie znam to uczucie i przeżywałem to razem z Rickiem Daltonem. Poza tym genialna muzyka i sama fabuła w której widać, że każdy element świadczy o typowych dla tamtych lat rzeczach. Muzyka, hipisi,duża rola telewizji, ignorowanie spaghetti westernów czy Steve Mcqueen gadający o miłosnych zawirowaniach gwiazd. To wszystko składa się na epicką epopeje o ostatnich latach złotej ery hollywood. Arcydzieło i prawdopodobnie najlepszy film 2019, a zapomniałem jeszcze o wybitnym aktorstwie(Pitt i DiCaprio wymiatają) oraz niepowtarzalnym klimacie. Film robiony w starym stylu i z miłością do kina. Już nie mówiąc o tym, że film zrobił taki geniusz jak Tarantino.