Żałuję, że obejżałem ten film - to było najgorzej wykorzystane 100 minut mojego życia w ostatnim czasie. Prawdą jest, że do niektórych filmów nie powinny powstawaś sequele. Salmy Hayek nie ma prawie wcale w tym filmie, na tym się strasznie zawiodłem, a zionące ogniem i wybuchające gitary to już lekka przesada. No i Enrique Iglesias jako towarzysz broni Banderasa - to totalna porażka. Film ten nie wnosi nic ciekawego ani nowego - mogłoby go nie być. Żadna strata. Jedyny pozytywny element w tym filmie to muzyka i gra Johnny'ego Depp'a.