Co, waszym zdaniem, zostało przekazane poprzez ten film? Przychodzi mi do głowy wiele odpowiedzi i jestem ciekawa waszego zdania.
Film o... ulotności naszego życia. Chyba. O tym, że w każdym momencie może nas spotkać szczęście, ale i też możemy je stracić na skutek różnych przypadkowych rzeczy. To także film o bezsilności człowieka wobec losu. O miłości, która przetrwa, jeśli obie osoby o nią zawalczą. Tylko obie muszą jednakowo tego chcieć.
Okropnie zdołowałam się na nim. Jak na mało którym filmie. Tyle.
może też o tym, że człowiek się przystosowuje, ale też o tym, że "smalec i mąka" to często dla niego za mało. że są rzeczy ważne, których być może na co dzień nie widzimy, nie czujemy, nie słyszymy - a które są ważne, budują to co dla nas ważne, i czego utrata uczyniłaby nas uboższymi.
myślę, że przesłaniem mogło być wskazanie, że warto doceniać to co jest - bo skąd wiemy czy w choćby tak futurystyczny sposób jak pandemonia utraty zmysłów tego, odpukać, nie utracimy...
Och tak, odpukać. Kiedy stracili słuch i wszystkie dźwięki były wyciszone, musiałam stłumić w sobie początki paniki i chęć, by coś wrzasnąć i sprawdzić, czy z moim słuchem nadal wszystko w porządku. Tak samo było, kiedy stracili wzrok - czułam się, jakby to dotyczyło mnie i czułam niepokój. Nie wiem, jak poradziłabym sobie na ich miejscu.
Film wydawał się dołujący już od pierwszych słów.
Na początku zastanawiało mnie, czemu przed utratą zmysłów zachowywali się w taki agresywny sposób, ale przed utratą wzroku wydawali się zachwyceni pięknem świata. Wcześniej widzieli tylko to, co złe, słyszeli to, co złe. A jednak na końcu skupili się na pięknie. Może dlatego, że to jedyne co im zostało i chcieli wyciągnąć z tego to, co najlepsze.
To w jaki sposób zachowywali sie przed utratą każdego ze zmysłów nie zależało od nich, to były po prostu symptomy tej choroby - uczucie wszechogarniającego szczęścia przed utratą wzroku też było po prostu symptomem.
Tak, ale mnie ciekawi, dlaczego były takie symptomy ;p Gdy tracili słuch, węch i smak, byli wściekli, a gdy tracili wzrok, zdawało się jakby dopiero zauważyli, że mogą podziwiać świat.
No właśnie... cały film po prostu nie trzyma się kupy, jakby scenariusz był pisany na kolanie i bez wyraźnego pomysłu. Dlatego sądzę że rozpatrywanie go jako dzieła z ukrytym przesłaniem jest nieporozumieniem.
... To chyba miał być komplement? Jeśli tak to dziękuję - istotnie, staram się zachować minimum higieny osobistej ;)
Szkoda tylko że nie odpowiedziałaś na pytanie be_janee
Jeśli masz tą ukochaną osobę przy boku nie ma znaczenia czy widzisz ,czy słyszysz, otaczająca rzeczywistość bo życie ma dla Ciebie sens i liczy się tylko miłość.
Bycie singlem to najgorsze zło które w tym momencie może dosięgnąć.
Zaraz po zakończeniu filmu pomyślałam, że to historia, której absolutnie nie powinny oglądać osoby samotne. Dla singli musi być przerażająca. Z każdą chwila zbliża sie przecież dzień, w którym zgasną podłogi i powietrza, a jeśli nie ma się nikogo do kochania, to równie dobrze można od razu skoczyć z balkonu. Ale potem dotarło do mnie, że to włąsnie idealny film dla singli. Zaboli przez dzien, dwa, ale da też mocnego kopa - wstań, odłoż ten pocorn, wyjdźże z domu, przestań powtarzać, że jesteś za stary/młody/gruby/zająety/głupi, że to, że tamto, po prostu wyjdź, kochaj, żyj.
bardzo ciekawa opinia, bo jako singiel tez miewam "kryzysy samotnosci" i "momenty walczace" ... dla mnie to tez film o dostosowaniu sie do zmian, pokazujacy niczym z plasteliny rozciagajace sie mozliwosci adaptacji gatunku do nowych okolicznosci, taki troche film o ewolucji i prawie Darwina...
Jestem świeżo po seansie i dla mnie to film o sensie życia, o tym, co tak naprawdę jest ważne, o jedności międzyludzkiej w czasie zagłady.Ale również o ciekawości świata, o zmiennym punkcie widzenia (choćby jedzenie mydła czy pianki do golenia) no i o cieszeniu się chwilą, a ostatecznie jedynym pozostałym zmysłem, czyli dotykiem.Sam film nie jest idealny, ale na pewno ma swój urok i nie pozostawił mnie obojętną.