Ja sądzę jednak, że film kończy się dobrze.

Tak dobrze, ale z punktu widzenia Guida.

W sumie jest zatracony przez cały film i szuka w sobie motywacji do zmiany. Odkrywa jednak że nie może lub nie chcę się zmienić dlatego akceptuje siebie takim jakim jest. Z jego punktu widzenia film się kończy na dobrze. W sumie końcówka pokazuje siłę miłości ponieważ ostatecznie Luiza zaakceptowała jego słabości by byli razem. Więc końcówka optymistyczna i diametralnie odmienna czego byliśmy świadkami przez cały film czyli tego ile cierpienia wyrządzał główny bohater sobie oraz innym bliskim sobie osobom. Film emanował takimi prawdziwymi ludzkimi uczuciami oraz głębokim realizmem. Wszystko to okraszone genialną muzyką a kobiety w filmie? No cóż czysta przyjemność było patrzeć na taką kumulacje pięknych kobiet w jednym miejscu...