Mam na myśli to: "Gwiazdor muzyki country", bo z tego co mi się po filmie wydaje, to Jack grał raczej rocka, nie country;)
Film boski, muzyka na najwyższym poziomie, aktorstwo świetne, naprawdę wszystko wyszło bardzo wiarygodnie.
Obraz porusza nie tylko wątek miłosny miedzy bohaterami, przede wszystkim przedstawia człowieka, który ma w zasadzie wszystko - talent, pieniądze, fanów, popularność. Poznaje kobietę, dzięki której zyskuje też rodzinę. Mimo wszystko niszczy swoje życie, nie jest w stanie wyjść z nałogu, który dołuje go i dołuje, niszcząc wszystko, co go otacza. Z drugiej strony widzimy młodą, utalentowaną, nieśmiała kobietę, która pod wpływem menadżera, wzrastającej rozpoznawalności i temu "co się sprzedaje" - ulega. I z wiarygodnej, piszącej to co czuje, dziewczyny, staje się kolejną gwiazdą, która śpiewa o niczym, zmienia wizerunek i jest nijaka, bo nie jest sobą, a tym, na kogo ktoś inny ją kreuje.
Właśnie to przekazuje nam ten film. Ich miłość pozostaje gdzieś na boku, jest dopełnieniem, tłem, które ma za zadanie co najwyżej pokazać, jak bardzo ważne jest wsparcie drugiego człowieka. Ja wyszłam z kina oczarowana, a przez ostatnią scenę ( piosenkę ) również zapłakana.