PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=278033}

Milczenie

Silence
6,8 38 387
ocen
6,8 10 1 38387
7,0 36
ocen krytyków
Milczenie
powrót do forum filmu Milczenie

Główny morał, jaki wyczytałem z tej historii jest następujący:
Kościół poczynił olbrzymią krzywdę Japończykom.

Mam z tym filmem pewien problem: ciężko mi utożsamić się z bohaterem, gdy nie wierzę w sprawę, w imię której działa. Tak jest w tym przypadku.

Historia - w 1549 do Japonii przybywają misjonarze z Portugalii. Wśród nich jest Francis Xavier. Facet ma charyzmę, czym przyciąga do nowej religii coraz więcej owieczek. Szoguni przymykają oko na przybyszy, gdyż ci przywożą nieznany dotąd w Japonii proch, dzięki czemu posiadają oni olbrzymią przewagę technologiczną nad swoimi oponentami. Warunkiem otrzymywania prochu, jest nawrócenie się na Chrześcijaństwo.

Proste chłopstwo mamione obietnicami o raju i potrzebujące jakiegoś sensu w życiu wciąga się w nowe Bóstwa, odrzucając stare. Film udowadnia nam jednak, że Japończycy nie do końca pojmują nauki Kościoła, a co za tym nie idzie - giną męczeńską śmiercią za sprawę, której do końca nie rozumieją.

Jedną z takich scen jest ta, gdy Ojciec Sebastiao rozmawia z Japońską parą w ich chacie. Po otrzymaniu spowiedzi ci pytają go, czy teraz będą żyli w Raju. Zmieszany Padre wyjaśnia im, że Raj otrzymają po śmierci. Para reaguje zaskoczeniem. Na ich twarzach maluje się zawód. Scorsese wyraźnie podkreśla, że Japończycy nie mają rozeznania w tak fundamentalnej dla Chrześcijaństwa sprawie, jak Raj.

Inną sceną, tym razem powiedzianą wprost, jest rozmowa Sebastiao z Ferreirą, w której to Ferreira jasno wykłada młodemu kapłanowi, że walczy z wiatrakami, a dla Japończyków Jezus to Słońce i w istocie nie pojmują oni podstawowych dogmatów wiary.

W imię zwiększenia wpływów zrobiono tym prostym ludziom ogromną krzywdę. Można było się liczyć (i zapewne liczono się), że próba podmienienia rodzimej, kompatybilnej z Japońską kulturą religii na niezrozumiałą i nową, spotka się wcześniej czy później z ostrą reakcją Japońskich władz. Prości rybacy mamieni niezrozumiałą dla nich wizją Raju, ginęli w katuszach za sprawę, która nigdy nie powinna była ich dotyczyć.

Chrześcijaństwo było intruzem na Japońskiej ziemi, próbującym zdobyć wpływy przekupstwem (proch). Ciężko zatem momentami nie sympatyzować z antagonistą – Inoue – który zresztą w sposób rozważny i stonowany tłumaczy niejednokrotnie istotę sprawy naiwnemu Ojcowi Sebastiao. I jak w tej sytuacji mam w pełni sympatyzować z protagonistą, skoro jest on przedstawicielem indoktrynującego intruza? Nie sposób odmówić mu dobrych chęci – ale dobrymi intencjami to jest piekło wybrukowane.

To co piszę jest zresztą chyba dość oczywiste, jednak na poziomie filmu i w relacji protagonista - antagonista może w tym wypadku troszkę namieszać.
Dajcie znać co myślicie.

ocenił(a) film na 6
Wayfarer17

Ja tylko chciałbym zauważyć że Chrześcijaństwo w Japonii przyjmowało się z tego samego powodu dlaczego w ogóle stało się popularne na początku. Ludzie którzy nic nie mieli, a ich życie wypełniała ciężka praca za która mało dostawali bo z owoców ich pracy zyli bogatsi "lepsi" itp. Nowy testament szczególnie jeśli się odłączy religijny aspekt brzmi bardzo socjalistycznie i to przyciągało ludzi do tej religii.

ocenił(a) film na 5
peruniec

Nowy testament nie brzmi socjalistycznie w żadnym możliwym wypadku.
Juz pomijając to, że socjalizm zakłada materializm i ateizm to wbrew powszechnej opinii ludzi którzy prawdopodobnie nigdy nie mieli Biblii w rękach - Jezus, dekalog, cała Biblia legitymizuje bogactwo i hierarchie społeczną.

peruniec

Oczywiście socjaliści znajdują w NT jakieś elementy, które im się podobają. Stąd np w Ameryce Południowej taką popularność zdobywała Teologia Wyzwolenia. Bogaty nie wejdzie do królestwa bożego itd. Ale to nie przeszkadza wcale, aby odnaleźć w NT, pochwałę monarchii, bo przecież należy oddać królom, to co im się należy. Niewielkie znaczenie ma to co jest wg znawców Biblii w Biblii zawarte, ale ważne jest to co ludzie z niej wyciągają i jak to interpretują. I w tej historii to widać.

ocenił(a) film na 6
Wayfarer17

Dobry post. Dodam swoje 2 grosze - rzuciło mi się w oczy jak bardzo ta "wiara" wszystkich Chrześcijan w filmie była bałwochwalcza! Drugie przykazanie głosi "Nie czyń obrazu rytego, kutego ani malowanego na obraz Boga i nie kłaniaj się mu....", a zobaczcie jak bardzo tym wszystkim wierzącym zależało na tych krzyżykach, obrazkach, figurkach i tp. Jestem w stanie zrozumieć Japońskich wieśniaków, którzy wychowani w kulturze bałwochwalczej potrzebowali namacalnych symboli nowo-przyjętej wiary. Ale KAPŁANI?! I ta ich niemożność nadepnięcia na rzeźbioną postać, nawet nie przypominająca Jezusa? Zawsze myślałem, że wiarę i miłość do Boga zawiera się w SERCU, ewentualnie w głowie, a tu okazuje się, że w krzyżyku i płaskorzeźbie. Człowiek prawdziwie noszący Chrystusa w sercu nie zawahałby się ani na chwilę przed podeptaniem jego wizerunku, ponieważ czcić wizerunek to GRZECH, zabroniony w drugim przykazaniu, przedmiot taki nie jest święty lecz przeklęty!

Hotora86

http://adonai.pl/historia/?id=29

".....Trzeba również wspomnieć o niechlubnej roli przybywających od początku XVII wieku do Japonii protestantów (angielskich i holenderskich kupców), którzy dla zyskania intratnych koncesji handlowych brali aktywny udział w prześladowaniu japońskiego Kościoła - chociażby wskazując prześladowcom miejsca, w których ukrywali się chrześcijanie. Angielscy i holenderscy kupcy podpowiedzieli japońskim władzom, że najlepszym sposobem na zidentyfikowanie katolickich misjonarzy w tłumie obcokrajowców przybywających do Japonii będzie polecenie "podejrzanym" osobom podeptania krzyża. Pomysłodawcy tej próby - jako protestanci odrzucający "papistowskie zabobony", w tym cześć dla Znaku Męki Chrystusa - sami chętnie poddali się tej próbie....."

ocenił(a) film na 6
betdin

Jeśli to prawda (artykuł nie podaje źródeł) to oczywiście haniebne zachowanie tych kupców, aczkolwiek rzeczywiście dostosowanie się do drugiego przykazania wbrew "papistowskim zabobonom" uratowałoby tym ludziom życie. Niestety, takie smutne zdarzenia mają miejsce gdy bałwochwalstwo i symbolizm stawia się ponad rzeczywistą wiarę.

ocenił(a) film na 1
betdin

Jezus nie wiedział że krzyż jest znakiem jego nauki, tym "... obrazu rytym, kutym lub malowanym na obraz Boga ... " mogłoby być cokolwiek. Jeśli to wisiorek jest wyznacznikiem wyznawcy to owszem Katolicyzm to świątynia zabobonu.

Protestanci wyrośli z przywiązywania wartości 2 małym kawałkom deseczki, dla nich myśli Jezusa znajdowały się w postawie i zachowaniu człowieka a nie w tym co on nosi i komu się kłania.

ocenił(a) film na 5
Hotora86

"Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i służył."

To jest zawarte w dekalogu, nie zakaz czynienia obrazów, rzeźb itd. Boga.
I nie jest to drugie przykazanie tylko pierwsze - i to pierwsze z przyczyn logicznych, w Biblii nie ma numeracji, to Kościół ponumerował przykazania i skrócił je (pozostawiając ich sens) aby łatwiej je było zrozumieć wiernym.
A sens tego przykazania jest prosty - nie wolno być poganinem ani wywyższać niczego ponad Boga, bo tak robili np. egipcjanie którzy czcili posągi zwierząt itd.

Zaś sam Bóg nakazał Mojzeszowi zrobić podobizne węża która leczy ukąszenia.

ocenił(a) film na 6
Al_Bundy

Zbyt często kult Maryi lub świętych zastępuje ludziom Boga jako takiego. Jest to zrozumiałe, ponieważ Bóg z definicji jest nieskończony i wszech-obecny/potężny/itp. a nieskończoności nie da się "ogarnąć" zwykłym umysłem, dużo łatwiej skupić się na mniejszych konkretnych przedmiotach, ludziach itp. Niemniej, jest to błędna droga, ponieważ właśnie "Nie będziesz się im kłaniał i służył."

ocenił(a) film na 5
Hotora86

Nadmierny kult maryjny to mariawizm który jest herezją - Katolicy nie czczą Maryi (i innych świętych) jak Boga.
Ciągle przytaczasz fragment dekalogu którego nie rozumiesz - on odnosi się wyłącznie do pogańskich posągów itd. nie odnosi się w żaden sposób do wizerunków świętych ani też Boga, nie mówiąc o tym, że wtedy pojęcia świętych nie było.

ocenił(a) film na 6
Al_Bundy

Każdy rozumie po swojemu. ;)

ocenił(a) film na 6
Hotora86

Wesołych Świąt! :)

Hotora86

Ale dlaczego bałwochwalcza. To znaczy dla wielu ludzi tak jest, ale wielu chrześcijanom nie przeszkadza kult Maryi, świętych, modlenie się przy obrazach, figurach itd. Ten film nie był o teologii, o tym co jest istotą Biblii, ale o ludziach, którzy wierzyli w tamtym okresie w jakiś konkretny sposób. A skoro wierzyli, że obrażą Boga depcząc na obrazek, czy się go w ten sposób wyrzekną to był ich poważny problem. Najlepsze, że w tym filmie nikt chrześcijanom nie chce robić jakiegoś duchowego prania mózgu, ale chce, aby wykonali formalność o czym jest wspominane. Mogliby dalej wyznawać chrześcijaństwo potajemnie.

ocenił(a) film na 7
Wayfarer17

Chrześcijaństwo narodziło się w niższych warstwach społecznych, to religia tych którzy nie mieli żadnych praw (Żydzi pod okupacją Rzymian); wizja raju nadała im niejako snes w życiu, u Jezusa nie miało znaczenia czy jesteś bogaty czy biedny, czy Żyd czy Rzymianin i tak oto Chrześcijaństwo wygrało w Europie. W Japonii rybacy i pospólstwo miało mało do powiedzenia a z prochem nie mogli nic zrobić, proch nie był im do niczego potrzebny. Młode dziewczyny siłą zabierane od rodziny do burdeli, wysokie podatki i nadużycia siły władz; taka była ich rzeczywistość.

Masz rację dla Inoue chrześcijaństwo to intruz, ale tylko do Inoue i jego podobnym, dla reszty Japończyków ta religia była wybawieniem, bo podobnie jak w przypadku wczesnych chrześcijan dawała im sens i siłę by przeciwdziałać prześladowaniom. Według jej dogmatów wszyscy byli równi, dodatkowo obiecywała lepsze życie wraju - nagrodę za ich cierpienia. Mogli wybrać między doczesnym życiem i trakotowaniem jako odpadek, lub tym samym pakietem z sensem walki o coś.

Wayfarer17

Bardzo mądrze napisane, co prawda nie widziałam filmu (co nadrobię niezwłocznie), ale z tego, co mówisz, to Scorsese wiernie przeniósł książkę na ekran (nie zdawałam sobie sprawy z jego otwartej deklaracji co do katolicyzmu, i myślałam, że może trochę inaczej obrobi on tę historię, zresztą nie wiedziałam też, że autor powieści był katolikiem, o ja naiwna).

Dla mnie wydźwięk tej historii był jasny i oczywisty, dokładnie taki, jak go przedstawiłeś - najbardziej sympatyzowałam z Inoue, i choć nie popieram jego metod wypleniania wiary, to rozumiem jego motywy. To, że japońscy chłopi nie pojmują idei katolicyzmu - to było oczywiste od samego początku. I tak bardzo autentyczne. Całe to misjonarstwo, jeśli uprawiane szczerze i naiwnie, jak to przedstawiono u bohaterów "Milczenia", jest samo w sobie tragiczne i z góry skazane na niepowodzenie. Inna sprawa, że ekspansja katolicyzmu opłacała się ze względów ekonomiczno-terytorialnych, o których wspomniałeś, bo ja nie o tym. Po tak dobitnym obrazie klęski jednostek wobec nieludzkiej idei, dziwię się, że ta historia jest naprawdę interpretowana jako sławiąca katolicyzm i ukazująca jego "heroiczne", pięknie trudne oblicze. Albo może - nie dziwię się. Aby móc z czystym sercem wierzyć w prawdy serwowane przez Kościół, trzeba poddawać je pewnemu filtrowi wypaczającemu nieco rzeczywistość, nieważne, czy wpojonemu w procesie indoktrynacji od najmłodszych lat, czy nabytemu pod wpływem jakichś wielu zbiegów okoliczności. Ten sam filtr nakładać się będzie również na dzieje misjonarzy w Japonii, obiektywnie świadczących na niekorzyść tej religii. Widać tę prokatolicką tendencję również w komentarzach pod Twoim postem. Trochę mnie to zadziwia, trochę w sumie to rozumiem; trochę mnie to śmieszy, a trochę martwi. Nic się z tym nie da, niestety, zrobić, czego osobiście bardzo żałuję.

ocenił(a) film na 7
Wayfarer17

Słabe pojmowanie podstaw wiary w czasie wielkiego prześladowania nie było niczym nadzwyczajnym. Księży wybito albo więziono, więc nic dziwnego że japońskim chrześcijanom brakowało pogłębionej katechezy. Wszystkie religie przybyłe do Japonii z zewnątrz można uznać za intruza w tym Buddyzm. Krajobraz religijny Japonii tamtych czasów to konglomerat niezliczonych sekt shintoistycznych i buddyjskich uwikłanych w walkę o władzę i konflikty między sobą. Na ten grząski grunt "bagno" wkroczył Katolicyzm, który z różnych powodów - na pewno głównym z nich nie był pieprzony proch - zdobywał wśród biedoty a nawet pośród niektórych możnych rodów nowych wiernych. Początkowo władze nawet przychylnie spoglądały na nową religię, widząc w niej przeciwwagę dla wpływowych klasztorów buddyjskich. Ostatecznie głównym powodem wszczęcia prześladowań nie była jakaś szczególna niechęć do nowej wiary, ale przede wszystkim obawa przed wpływami mocarstw kolonialnych, które mogłyby wykorzystać Chrześcijan do rozszerzania swoich wpływów albo i podboju Japonii.

Ketrid2_

Głównym powodem, dla którego katolicyzm i ogólnie chrześcijaństwo tak sobie dobrze radzi, jest jego uniwersalność. Podobnie z islamem. Chrześcijaństwo jest dla wszystkich, co więcej przed dwa tysiące lat ewolucji, dostosowało się idealnie do większości systemów gospodarczych. Chrześcijanin może być monarchistą, kapitalistą, czy mieć poglądy lewicowe. Znajdują się w nim konserwatyści, jak i ludzie o liberalnym podejściu do świata. Można mieć sceptyczne i naukowe podejście do rzeczywistości i być współcześnie chrześcijaninem. A najważniejsze, co także było ukazane w tym filmie, na bycie chrześcijaninem nigdy nie jest za późno, zawsze można się nawrócić, lub pożałować za grzechy. I to bynajmniej nie jest atak na tę religię, ale podziw.

Wayfarer17

Scenariusze zawsze upraszczają. Po pierwsze proch wymyślili Chińczycy i dopiero Marco Polo oraz Mongołowie przywiedli to do Europy. W Azji używano "artylerii rakietowej" tj. rakiet pirotechnicznych na prowadnicach kijowych oraz prostych odlewanych z brązu bombard. Europejczycy przywieźli metodę produkcji gwintowanych a nie odlewanych luf co dało możliwość robienia palnej broni ręcznej, prędzej czy później w Azji i tak by opanowali tą metodę.

Co do cierpienia w Japionii - nie miało to wielkiego znaczenia kto i za co cierpi. Było to wliczone w życie, Japonia była i będzie bardziej... barbarzyńska od Chin. Tam zawsze była mocna nierównowaga w kulturze, słabi z nich konfucjaniści w przeciwieństwie do Chińczyków i Koreańczyków. Ludzie cierpieli i będą tam cierpieć ale w inny sposób, jak nie fizycznie to psychicznie, stąd specyficzna odmiana buddyzmu - zen oraz początkowa popularność chrześcijaństwa z którego brali to co mieli w buddyzmie, dla nich to było bez różnicy.

Paradoksalnie, misje nic nie zmieniły. Ci ludzie i tak by ciepieli, wojna domowa związana ze słabością władzy cesarskiej trwała by bez arkebuzów dłużej, Kurosawa dobrze pokazał walki tamtych czasów w "Ran". Zen dawało spokój każdemu, chrześcijaństwo dawało spokój ofiarom. Niewielka różnica w takich warunkach.

ocenił(a) film na 5
Pit12

"Japonia była i będzie bardziej... barbarzyńska od Chin"

A co w tym dziwnego? Chiny nie były jakieś szczególnie złe, natomiast doszukiwanie sie w Japonii jakiejś głębszej filozofii, a nie tylko prymitywnego pogaństwa jest jak doszukiwanie się atrakcyjności w zwłokach martwej 60latki z nadwagą na poziomie mamuta.

Wayfarer17

Nie jestem chrześcijaninem, chociaż uznaję wiele nauk chrześcijańskich, mimo to na początku filmu bardzo trzymałem kciuki za młodych Jezuitów, chociaż ukazanych jako naiwniacy, nie do końca rozumiejący rzeczywistość, w której się znaleźli. Jednak podążając za fabułą, po prostu uznałem, że Japończycy w tym wypadku mieli słuszność. Być może byli okrutni i mogli najzwyczajniej odpuścić jakiejś małej grupie chrześcijan, jednak upór księży był absurdalny. Wydaję mi się, że film jest jakąś laurką dla chrześcijan i ich męczeństwa, ale ja tego do końca tak nie odbieram. Dla mnie to film o bezmyślnym uporze i absurdzie systemów religijnych. Oczywiście wiele nauk chrześcijańskich, czy buddyjskich jest jak najbardziej pozytywnych, ale walka o to czy ktoś stanie na obrazku, z obu stron dla mnie wyglądałaby komicznie, jeśli nie wiązałaby się z okrucieństwem. Absurdalna walka o symbole.

ocenił(a) film na 5
Wayfarer17

To wiek później. Lata 1630-1650.

ocenił(a) film na 6
Wayfarer17

Rozumiem twój punkt widzenia. To znaczy masz rację, co do tego, że misjonarze chrześcijańscy usiłowali przekupić Japonię i uzyskać wpływy polityczne. Film Milczenie to historia, w której wszyscy są stratni. Dwaj młodzi, ambitni księża ryzykują życie, by uratować swego nauczyciela i przewodnika duchowego. Gdy docierają do niego, okazuje się, że ten jest zdrajcą i porzucił wiarę, której poświęcił swe wcześniejsze życie. Tak naprawdę zarówno Ferreira, jak i Rodrigues w chwili próby postanawiają sprzedać duszę diabłu. Są to jezuici, ludzie uczeni tego, by zdobywać wiedzę, władzę i używać ich dla powiększania wpływów Kościoła. Gdy muszą wybierać między życiem a Bogiem, wybierają przeżycie bez kręgosłupa moralnego. Tak czy owak, ich ofiara niczego nie może zmienić.
Tymczasem perspektywa władz Japonii jest inna - chrześcijaństwo to niebezpieczna religia, która odciąga ludzi od tradycyjnych wartości, kultu pracy i wyżej postawionych osób w hierarchii społecznej. Inkwizycja dokonuje straszliwych zbrodni, by położyć kres europejskiej herezji. Koniec końców, Milczenie to obraz prymitywnego bestialstwa i braku woli jako inherentnych właściwości człowieka. Japończycy mordują z powodów religijnych, a jezuiccy księża wyrzekają się swojej wiary w obliczu zagrożenia. Podobnie japońscy chrześcijanie zapierają się swojej wiary i mają w swym gronie zdrajców, którzy całe wioski prowadzą do okrutnej śmierci. Nikt nie wygrywa, zarówno buddyści, jak i chrześcijanie okazują się zbyt słabi, by bronić swych przekonań. Spór religijny staje się rzezią, w której silniejsza strona brutalnie wycina w pień innowierców. Europejska misja wycofuje się, nie widząc pola do ekspansji i zysków. Brak pozytywnego bohatera.

ocenił(a) film na 5
Wayfarer17

Bardzo ciekawy 5 częściowy tekst na ten temat jest tutaj: O poetyce snu i "Milczeniu" Martina Scorsese". CAŁOŚĆ:
cz. 1
http://blogmedia24.pl/node/84566
cz. 2
http://blogmedia24.pl/node/84569
cz. 3
http://blogmedia24.pl/node/84574
cz. 4
http://blogmedia24.pl/node/84578
cz. 5
http://blogmedia24.pl/node/84596

użytkownik usunięty
Wayfarer17

Bo to prawda - tak jak juz kiedyś napisałam "chrzescijanska zaraza"

ocenił(a) film na 6
Wayfarer17

Temat może ciekawy ale film strasznie nudny ze względu na brak efektów dźwiękowych i szepczącego narratora. Z trudem dotrwałem do końca i nie mogę powiedzieć że był to dobry seans.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones