Kilka scen jak z wybitnego kina, jakieś czterdzieści minut świetnego filmu (głównie pierwsze pół godziny) oraz dłużąca się ponad godzina o niczym. Coppola miała chyba więcej taśmy filmowej niż scenariusza.
W pełni się zgadzam, początek bardzo mi się podobał, a takim momentem przełomowym była chyba koronacja, po niej......dno.