brak mi słów. Powiedziałabym że mam żal do reżysera że aż tak dosadnie to przedstawił... ale rozumiem że to miało ogromne znaczenie by poruszyć ludzi.
Patrzę na moją małą córeczkę i płakać mi się chce że tak się krzywdzi ludzi, dzieci.
Musisz pamiętać, że tu chodziło bardziej o ,,status społeczny" wiem jak to okropnie brzmi, ale niestety tak to wygląda.
Gdyby tego nie zrobili bohaterka jak i jej rodzina była by skazana na odrzucenie ze strony reszty ludzi.
Fakt faktem kultura zamoczona w religii nigdy nie pozostawia po sobie nic dobrego .
Jednak ciągle społeczeństwie.
Powiedz mi czy istnieje przynajmniej jeden ,,normalny" odłam społeczeństwa?
Idealna utopia z idealnymi ludźmi? bez przemocy i religii?
Społeczeństwo jest i zawsze będzie kalekie w mniejszym lub większym stopniu.
Co nie znaczy, że musimy się z tym zgadzać i przyzwalać na wszelkie skrajne zachowania, a w tym przypadku rytuały. U ludzi mających w sobie chociaż namiastkę współczucia zawsze będą wywoływać one negatywną reakcję.
Ta scena ma jakiś sens. Czytałam o tych "rytuałach" w gazecie. To okropne co robi się kobietom w krajach afrykańskich i nie tylko. Teraz poluję na książkę :)