Spodziewałem się dobrego filmu i taki dostałem, choć zupełnie odwrotnie sobie go wyobrażałem. Myślałem, że fabuła będzie górą, a scen z potworami parę, a tu zonk. Fabuła choć nie głupia, to bez większego nacisku a scen z bestiami jest wiele i cały czas. Początek trochę przynudzał, ale potem już bardzo ciekawie. Dużo archaicznych efektów specjalnych, które dziś ogląda się z przyjemnością, gdyż rządzi koszmarne CGI. Film mimo, że jest z początku lat 30 ogląda się dynamicznie i naprawdę wciąga. Nawet podczas scen na wyspie i w końcówce grają cemocje :). Muzyka jest niezła i głośna. Jedynie wątek ''miłosny'' lepiej wypadł w remake z 76 czy 05. Minusów jest naprawdę nie wiele, ale na pewno nieprzekonywujące aktorstwo i płytkie dialogi. Tyle. Żelazny klasyk, polecam. Zasługuje na 7, ale z racji wieku daje 8.
Też uważam, że film bardzo dobry, ale jak na lata 30te. Nie potrafię dać 8ki , bo nie przekonują mnie plastelinowe potwory. Film zaczyna tracić na wartości gdy dominują sceny walki prehistorycznych potworów.
SPOJLERY.
Też inaczej wyobrażałem sobie ten film, winą za to obarczam m.in. kiepskie opisy. Część nowojorska to de facto 10 końcowych minut i parę początkowych. Cała reszta to rejs w nieznane i przerażające przygody na tajemniczej wyspie. Zaskoczyło mnie to, że wątek miłosny między ludzkimi bohaterami został zepchnięty na margines, co wyszło całemu filmowi bardzo na plus, bo i co mogliby nam w tym aspekcie pokazać twórcy? To samo co zwykle - przytulającą się parę, marzącą o pięknym domu i gromadce dzieci. Jak dobrze, że tego w wątku miłosnym uniknięto!
Największym pozytywnym zaskoczeniem było to, że Kong nie był jedynym prehistorycznym stworem, który mieliśmy przyjemność podziwiać. Tajemnicza wyspa zamieszkiwana przez dinozaury to coś, czego w ogóle się nie spodziewałem, a co ucieszyło mnie ogromnie. Także liczba starć między gigantycznymi stworami była powyżej normy. Na plus również drastyczne (jak na kino przedwojenne) sceny. Do tego jeszcze świetna charakteryzacja tubylców i scenografia wyspy. Dżungla skrywająca budzące grozę istoty to rzecz, przy której nie mogę z emocji usiedzieć w fotelu. Bardzo spodobał mi się także pomysł odgrodzenia się mieszkańców od tego przerażającego świata ogromnym murem.
Dawno nie obejrzałem tak emocjonującego kina przygodowego. Po tym filmie nie spodziewałem się wiele; wiem, że mój ojciec kiedyś płakał na tym filmie w kinie (gdy ginęła Bestia); wiem, że jest to film ceniony; wiem, że chciałem go kiedyś obejrzeć, ale potem mi przeszło; nie wiedziałem tylko, że kiedyś i sam się skuszę i sięgnę po tę pozycję. Jak to dobrze, że jeden z filmwebowych znajomych wysoko ocenił "King Konga". To mnie przekonało i spędziłem kilkadziesiąt naprawdę dobrych minut.
Akcja na wyspie leci o wiele szybciej niż w remakach. Stale są starcia itd. W remakach było takie trochę pieprzenie o niczym i za bardzo "wątek miłosny" był wyeksploatowany . Jedynie na początku są nudnawe...