Zniewolony ocenami krytyków zmusiłem się do obejrzenia. I kolejny raz upewniłem się, co do jednego: trzeba każdy film obejrzeć samemu, żeby wyrobić sobie zdanie. Otóż, całość nieco stłamszona przez wady scenariusza. To prawdopodobnie przyczyna słabszych momentów filmu, kiedy akcja siada. Zdjęcia świetne. Muzyka Hansa Zimmera jest niezła, a lekka przeróbka uwertury Rossiniego wypadła na koniec prześwietnie. Mnóstwo dobrych aktorów. Sam Johnny Depp stworzył fajną postać o mimice Groucho Marxa i zabawnych wypowiedziach. Oczywiście Captain Jack Sparrow też się nasuwa na myśl. W dzisiejszych czasach, kiedy "Millerowie" dostają znakomite oceny od widzów, a taki film - może nie nawybitniejszy, ale jednak niezłe kinoi - dostaje słabe, sądzę, że trzeba sobie samemu wybrać poziom. Tu nie jest najgorzej. Daję 7/10.