Ten film były o wiele lepszy gdyby zrobili cokolwiek innego niż to co zrobili.
SPOILER poniżej
Fabuła to zwykłe powtórzenie fabuły z poprzednich odcinków. Ile można wałkować rozwalanie gwiazdy śmierci. Kolejna tym razem 10 razy większa ale za to 3 razy szybciej rozwalona. Postacie niewyraziste. W ogóle ten cały koleś z czerwonym scyzorykiem to jakaś ofiara losu. Podczas śmierci Hana Solo większość sali się śmiała z z tego typka niż opłakiwała Hana. Oprócz tego jak laska która nigdy miecza w ręku nie trzymała pokonuje gościa którego trenował sam Skywaker.
Bo o to chodziło. Ren jest rozdarty, co sam powiedział-na początku było mu łatwo, gdy do konfilktu doszła jeszcze jego rodzina zaczął się załamywać i pokazał, że to tylko zbłąkana owieczka.
Poza tym chyba nie czytałeś postów wyżej, tam jest praktycznie wszystko ładnie wytłumaczone.
Masz rację, ja też się rozczarowałam, czekałam na ten film z niecierpliwością a nie ukrywam, że w niektórych momentach wręcz mi się przysypiało i co chwilę spoglądałam na zegarek... :/ Miałam wrazenie, że stare wątki pokazane w filmie były tylko po to, zeby widz nie zapomniał co ogląda... Że już nie wspomnę o śmiesznej masce Kylo Rena, która tak właściwie do niczego mu potrzebna nie była :-) BB8 - szacun ;-)
Jak to nie była mu potrzebna, widziałeś jego twarz ? Wcale się nie dziwie, że się tobie film nie podobał, nie rozumiesz podstawowych kwestii
Widziałam... ;-) W sumie fakt, lepiej nosić maskę niż straszyć...
A to czy go rozumiem czy nie, niestety nie Tobie oceniać ;-)
Maska jak najbardziej jest mu potrzebna, gdyż takie maski lub podobne nosili wszyscy rycerze Ren do których Kylo należał.
http://naekranie.pl/wp-content/uploads/2015/10/gwiezdne-wojny-przebudzenie-mocy- rycerze-ren.jpg
Jedni będą kochać ostatnią trylogię, inni nienawidzić. Prawda jest taka, że z tym filmem trzeba się "przegryźć" i obejrzeć na spokojnie drugi raz. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście można znaleźć kilka absurdów, ale po chwili zastanowienia wiele z nich nabiera sensu. Jako fanka pierwszej trylogii też podeszłam do filmu sceptycznie, ale usiedliśmy ze znajomymi, podyskutowaliśmy, podzieliliśmy się wrażeniami i film uważam za naprawdę dobry. Kilka tematów pozostaje do wyjaśnienia w kolejnych częściach więc jest na co czekać.
Nie wiem co oznacza u ciebie "naprawdę dobry", ale cóż. Na pewno nie jest to pozycja, którą ocenię na 1, ale też może zapomnieć o dostaniu choćby 9. Co jak co, ale zupełnie zabrakło w VII polotu. Disneyem waliło z ekranu na kilometr, co do kalki IV i V - też muszę się zgodzić. Po seansie rozmawiałem ze znajomymi przez bite 3-4 godziny i naprawdę, gdyby nie napisy początkowe, pierwsza scena (tylko wtedy przeleciały mnie ciarki euforii) i jakieś tam smaczki z oryginalnej trylogii (Sokół Millenium identyczny; ten sam system celowania oraz odpalenie gierki, w którą grał R2D2 i C3PO z Chewy) to nawet nie myślałbym nad pójściem do kina na kolejne części. Szturmowcy gadają sobie o dupce maryni, zero dyscypliny. Nędzne żarciki sytuacyjne Disneya (po prostu nie, nie pasują do Gwiezdnych Wojen i tyle). Od połowy filmu kicz i chała - brakowało tylko jakiejś Seleny Gomez czy innej Hanny Montany, która zacznie śpiewać piosenki POP. Słowem: nijaki ten film.
Zastanawiam się czy gdyby nikt nie wiedział kto się zajął produkcją filmu to czy rzeczywiście widziano by w nim rękę Disneya. Szturmowcy już w przeszłości rozmawiali o nowym modelu broni (?) - nie pamiętam teraz dokładnie w którym epizodzie, ale to też było nawiązanie do starej trylogii. Zero dyscypliny - tak, to już nie są klony więc jest to wytłumaczalne. Żarciki sytuacyjne - były od zawsze, tylko ci, którzy oglądali pierwsze SW nie mają już nastu lat i po prostu oczekiwali czegoś więcej, może czegoś poważniejszego. Dodatkowo moim zdaniem większy zawód sprawił Lucas np. dokładając śpiewające animowane postacie do Powrotu Jedi, niż Disney, który jednak bardzo mocno powrócił do starej trylogii.
A co do "naprawdę dobrego" filmu to w skali Filmweb dałabym mocną 8, może nawet 9. Nie jest to arcydzieło, ale opinie na poziomie "shitu" i "dna" są moim zdaniem mocno przesadzone.
A mnie właśnie dlatego się podobało, że było tyle nawiązań do poprzednich części. To są GW, pojedynki jedi, rozwalanie gwiazdy śmierci, mordowanie własnego ojca, wewnętrzna walka bohatera między jasną a ciemną stroną mocy, to jest klasyka w każdym z tych filmów, tu nie mogło tego zabraknąć i uważam, że JJ naprawdę w fajny sposób te elementy wplótł w VII części. Zdziwiłam się tylko, że nikt nikomu ręki nie uciął. ;-)
Ha, w sumie, mogło tak być! Jak pójdę po raz drugi to się lepiej przypatrzę. ;-)
Ja na 3D bo z dzieckiem a to jedyna opcja z dubbingiem w moim kinie była. 3D spoko, ale nie ma jakichś mega efektów jak w dajmy na to Incepcji.
Ale nawet kontynuacja powinna mieć jakąś wartość dodaną żeby nie być wyłącznie odgrzanym kotletem. Ten film jest dobrze zrealizowany ale nie oferuje prawie nic nowego, nic co mogłoby być inspiracją dla kolejnych twórców jak oryginalna trylogia. Fani mogą w większości czuć się zadowoleni że wreszcie ich ukochana seria powróciła do właściwego klimatu. Widz który z kolei chce zobaczyć po prostu coś ciekawego, świeżego będzie raczej zawiedziony. Osobiście z seansu wyszedłem zadowolony bo film ma wszystkie te elementy jakie powinien mieć udany rozrywkowy, są i sympatyczne postacie i dramatyczne akcje i humor i efekty i strzelaniny i pojedynki i sentymentalizm. Ale na trzeźwo po seansie trzeba jednak powiedzieć że Abrams dał po części d..py z tymi Gwiezdnymi Wojnami. Film został z jednej zrobiony z dużym szacunkiem do fanów i tematu a z drugiej jest niewolnikiem schematów które może były świeże w 77 roku. Abrams sobie pomyślał damy znów imperatora i gwiazdę śmierci ale zrobimy że będą większe, widz na pewno się na to nabierze. A wystarczyło trochę inwencji twórczej, przecież powstało już masę gier, komiksów, książek można było czerpać do wolo ale Abrams wolał odgrzać kotleta.
Jeśli cała ta nowa trylogia 7-9 ma być takim odgrzanym kotletem, takim rebootem części 4-6 to po co to robić w ogóle? To nie ma sensu, chyba żeby tylko wydoić tą krowę do cna aż jej się cycki urwą. Już można przewidzieć fabułę następnej części, Luke nowym Yodą, Rey nowym Lukem Ren nowym Vaderem i jednocześnie bratem Rey, Finn nowym Solo. Wygląda to jak odgrzany kotlecik w stylu Hobbita.
Ja myślę, że przy tej części tylko tak zrobili. Chcieli mieć pewność, że ludziom się spodoba, więc skalkowali IV i V część. Może bali się, że kiedy spróbują od razu zrobić coś nowego to będzie klapa jak przy prequelach? Do tego jeszcze Abrams jako fan na pewno chciał oddać hołd OT. Myślę, że teraz skoro zdobyli zaufanie większości fanów zaczną pisać nową historię przy okazji następnych epizodów.
100% zgody! Pierwsza część była nastawiona na to, żeby uspokoić psychofanów Starej Trylogii. Teraz, gdy ich czujność została już uśpiona, zacznie się zabawa... ;>
Martwi mnie tylko wybór reżyserów do epizodów VIII i IX, ale i tak jestem dobrej myśli.
Trevorov robi IX to jest ten gość od Świata Jurajskiego. Całkiem przyzwoity film. A o reżyserze VIII nic nie wiem.
Dla mnie Jurassic World było średnie. Słaba reżyserka i słaby scenariusz psuły zabawę. Fajnie się oglądało, ale nic poz tym. Powinni się uczyć od TFA jak oddawać hołd serii.
Ale musisz przyznać że Snoke to porażka. Mogli dać jakiegoś ciekawszego stworka albo kolesia w masce a dali komputerową gębę jak z gier z pikselozą. Lucas widocznie w prequelach chciał zrobić coś innego tylko że poszedł w kompletnie złą stronę, jakaś nudna polityka, masa CGI i mało ciekawe, papierowe postacie. Abrams z jednej strony poszedł w dobrym kierunku bo skupił się bardziej na postaciach i na klimacie ale zaczął po prostu odgrzewać kotleta. Idealna sytuacja byłaby gdyby film był utrzymany w klimacie oryginalnej trylogii z ciekawymi postaciami ale jednocześnie bazował na ciekawym scenariuszu dalekim od schematów oryginalnej trylogii. Przebudzenie mocy to film na pół gwizdka. Fajny blockbuster ale nie zapisuje się złotymi zgłoskami w historii kina jak oryginalna trylogia.
Nie mitologizujmy Starej Trylogii. Ona też ma swoje błędy, grzeszki, niedociągnięcia. Widzieliśmy tylko hologram Snoke'a, który z racji tego, że był wielki wyglądał karytkaturalnie. O jego wyglądzie niewiele jesteśmy w stanie powiedzieć, bo była niewidoczna, w cieniu. Nie podoba mi się natomiast fakt, że nie widzieliśmy prawie żadnej rasy z dotąd znanych. Rozumiem, że galaktyka jest przeogromna, inne planety, rasy, ale wydaje mi się, że trochę przegięli z praktycznymi efektami. CGI nie należy się bać jak ognia, ale używać z rozwagą. Handlarz złomu, który dawał Rey porcje wyglądał jak jakiś król goblinów z Hobbita. To byłe słabe.
PS. Polityka w I-III mi nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie ;)
Porównanie takiego Imperim Kontratakuje do którejś z części prequeli to jak porównać statek kosmiczny do jakiegoś balonu.
Nie jestem fanem Imperium kontratakuje. Saga jest jedna, ale tESB nie jest moją ulubioną częścią.
Niektórzy tak uważają faktycznie :D. Ale ostatnio Rottentomatoes robiło badanie wyliczając ocenę wszystkich części SW tylko na podstawie samych komentarzy. Wyszło im, że najlepsza częścią jest Zemsta Sithów.
Najlepszą częścią jak dla mnie było "Powrót Jedi", potem "Imperium Kontratakuje", a następnie "Zemsta Sithów".
Nowa nadzieja też była dobra, widocznie aż tak dobra żeby zrobić jej reboot w 2015 roku:)
"Nowa nadzieja" była świetna, ale jednak mam słabość do licznych walk na miecze świetlne i polityki galaktycznej. Chciałbym zobaczyć ekranizację historii Starej republiki np. Dartha Bane'a, czy Wojen Sithów. Trochę szkoda, że Disney uznał wszystkie dotychczasowe powieści po "Powrocie Jedi" za niekanoniczne :)
Ogólnie Przebudzenie Mocy określiłbym jako film wypasiony w każdym aspekcie poza scenariuszem. Piękne zdjęcia, świetne efekty, kostiumy, zdolni aktorzy, klimatyczna scenografia, solidna muzyka oraz fantastyczne udźwiękowienie a na sam koniec podstawa filmu czyli dziadowski, wtórny scenariusz z którego nie da się za wiele wykrzesać.
Po obejrzeniu tego filmu mam pytanie do Myszki Mickey. To kiedy wreszcie będzie ten epizod VII? Bo przebudzenie mocy jest jak wprowadzenie do nowej części coś jak odrębny odcinek pomiędzy VI a VII częścią a nie jak nowa część:)
Nie tylko Snoke, ogółem czarne charaktery są cienkie w tym filmie, przynajmniej w porównaniu do poprzednich epizodów.
np. Hayden Christensen - mistrz drewna. Abrams chciał naprawić wszystko co zepsuł Lucas ale nie jest wizjonerem, zrobił dobrze odgrzanego kotleta, nic więcej.
Miałem na myśli Palpatine'a, który zjada na śniadanie Snoke'a.
"Dobrze odgrzany kotlet" - tak bym właśnie opisał TFA.
W porównaniu do epizodów 4-6 to faktycznie nie powala. Na pewno były ciekawsze rzeczy w grach, komiksach, książkach i tak dalej. Dziwi mnie że zamiast skorzystać z tych źródeł Abrams postanowił znów jechać głównie na wtórności epizodu 4.
Snoke to taki mehowiec wśród czarnych charakterów. Porównałbym go do gościa z młotkiem ze strażników galaktyki.
Natalie Portman to mistrzyni drewna. Anakin taki miał być rozlazły i taki był. I bardzo dobrze!
Słabe i mało wiarygodne było jego przejście na ciemną stronę mocy. Ten drewniak po prostu nie umie grać. To był wtedy taki odpowiednik współczesnego Roberta Pattisona.
To dość popularna opinia, szczególnie u zagorzałych amerykańskich fanów Starej Trylogii. Dla mnie była przekonująca, ale oczywiście biorę poprawkę na to, że do części I-III podchodzę z sentymentem, bo na nich się wychowałem. Słaby czy nie...ja nie przekonam Ciebie ani Ty mnie. Ale to on jest twarzą ojca Luke'a - Anakina i tak już będzie. Mam nadzieję, że dadzą mu się jeszcze wykazać w kolejnej części.