To co wyprawia cała ekipa w tym filmie przechodzi ludzkie pojęcie. Film zbudowany z samych dialogów, a napięcia więcej niż w niejednym filmie akcji. Pacino, Lemmon (!!!), Baldwin (miał 8 min. a po prostu zmiażdżył!), Spacey, Arkin i Harris - odwalili takie mistrzostwo aktorstwa, że czacha paruje. Wulkan emocji i jedna z największych perełek w historii kina. 10/10
Mocno przegadany, ale jeśli chodzi o aktorów, to czegoś takiego dawno nie widziałem.
No już nie przesadzajmy, bo akurat Arkin niczym specjalnie tu nie błysnął. Spacey też zresztą był przed szczytem kariery, no chyba że bijemy mu brawa że udanie wpasował się do roli pyzdusia i nie zepsuł tego. Na pewno się pokazał w tym filmie, ale to jeszcze nie jest mistrzostwo świata. Ed Harris przyzwyczaił, że potrafi grać krzykaczy, ale przecież to była tylko jedna wyrazista scena w dodatku zagrana na jednej tonacji (widać było w tym aktorstwo). Co do Baldwina to choćby nie wiem co... ale zgoda - zrobił miazgę, szkoda tylko że po takim show już więcej się w filmie nie pokazał. Pacino, wiadomo, mistrz świata ever for ever. Lemmon też odwalił dobrą robotę.
A zatem, aktorstwo na najwyższym poziomie, to samo dialogi, ale ja się pytam gdzie w tym wszystkim jest fabuła? Jakakolwiek może i jest, ale chyba nie o to chodziło... Zakończenie filmu wprawdzie zawiera jakiś morał, ale w gruncie rzeczy zostało wręcz zrobione na odpyerdol, a do tego prawie cały film nakręcono w jednej scenerii. Trochę to monotonne, niekompletne :/
Z tego samego względu polecam "MALICE" (czy też "Pełnia zła"):
- za największy kompleks boga w dziejach kina:
https://www.youtube.com/watch?v=oULiagYNIN8
naukę angielskiego
https://www.youtube.com/watch?v=cYVr5PAEB1M
i łyżkę do lodów
https://www.youtube.com/watch?v=3AeEE_BrMZk ,
:-)