Jestem bardzo zadowolony, że miałem okazję znaleźć się w tak niesamowitym miejscu. Akurat wypadło na kino "Helikon". Klimat jest niesamowity, poczułem, że tam właśnie jest moje miejsce. Dzisiejszy dzień odebrał mi ochotę na oglądanie komercyjnych produkcji :)
A co do filmu, jeden z lepszych jakie widziałem. Największym atutem filmu, zdecydowanie zdjęcia. Uwielbiam patrzeć jak reżyser bawi się obrazem, tworząc sztukę. Tutaj była to zabawa w cudzysłowie, ale efekt osiągnięty. Tomasz Kot naprawdę pasował do roli Michała, łatwo mi było się z nim utożsamić. Scenariusz.. Dwa dni. Zwykłe dwa dni, a zostały pokazane jako.. całe życie. Znamy Michała, możemy dopowiadać sobie wiele nieistotnych szczegółów, widzimy jego intencje, stosunek do ojca. Film szarga naszymi emocjami. Sceny komediowe przeplatane, poważnymi, kontrast pokazuje to co ważne. Postacie drugoplanowe są naprawdę dobre. Nawrocki czy leśniczy, świetne dopełnienie głównego wątku. Dzięki temu filmowi już nigdy nie nazwę Ryszard Kotysa "Paździoch".
Za moich czasów chadzałem tylko do małych kin. Multipleksy nie mają takiego klimatu.
Phi,te wszystkie Multikina,Heliosy itp. nie mają startu do kin studyjnych! Może w multipleksach są wygodniejsze siedzenia,większy ekran,ale klimatu nie ma. (+ dla "studii",że nie ma tam dzieciaków pałaszujących popcorn ;d)
Dla mnie nigdzie nie ma "klimatu", tylko w domu można się poczuć swobodnie i wygodnie, i prawdziwie skupić na filmie. Dziś na "Erratum" musiałem zadzierać głowę. Film dobry, ale bez zachwytu.
podpinam sie pod temat - juto ide do szczecinskiego Pioniera - na szczecie w multikinie nie maja pojecia o tym filmie
A w Krakowie Cinema City zdecydowało się puścić. Ale grają też w mniejszych kinach. A co do wyższości takich kin nad innymi - ja nie gardzę wygodą multipleksów, wolę oglądać film na wygodnym siedzeniu i bez nadwyrężania szyi, bo ekran jest na złej wysokości. Tylko faktycznie jest w nich problem z widownią.