Nie do końca bo film całkiem fajnie się oglądało a że reżyseria kiepska gra aktorska jeszcze gorsza i kiepska praca kamery (zresztą beznadziejne filtry) al dialogi kapitalne i to uratowało ten film. Zresztą Polska kinematografia to poziom "na wspólnej" czy "polsatowskich telenowel" przykro mi ale jest mierna, popatrzcie jakie fajne filmy robią Rosjanie czy Niemcy, a polakom to jedynie papugowanie wenezuelskich tasiemców zostało. A każdy dobry reżyser ucieka za granicę Pani Holand itd. tak jest Polska.

W polskich filmach o tego typu tematyce przeważnie gra aktorska jest drętwa, lecz dodaje to specyficznego uroku takim filmom.
W każdym bądź razie nikt mnie szczególnie nie irytował, no może oprócz Rysia, a właściwie jego twarzy :)
Film jest taki sobie, humoru za dużo nie ma, motyw trochę oklepany, aczkolwiek dość miło się oglądało.

Nie zgadzam sie że kompletnie skopany przez aktorów. Rewelacyjna rola Lindy. Jego rozmowa z Fifim gdy dowiedział się że złapali nie tego gościa i co Rysiu odwalił wypadła genialnie po prostu. I to jak wypowiada poszczególne kwestie, np.odp. na pytanie Kozła - A co będzie jak nie wygramy ? W ogóle, ku**a nie będziecie tam grali. Albo " Nawet tacy kolesie jak wy nie są w stanie tego "spier***ić". Wspaniała rola Obuchowicza, który jak nikt inny potrafi zagrać naturalnie osiedlowego cwaniaczka. Fifi zagrał dobrze moim zdaniem, tylko Kozioł grał faktycznie strasznie drętwo ale przy takiej ilości świetnych tekstów film i tak wypada po prostu świetnie.

Kozioł grał może i nieco drętwo, ale wg mnie akurat pasowało to do postaci. Taki kompletny (nomen omen) matołek. :) Maksiak-Rysio spaprał rolę, która mogła być najlepszą w filmie, cóż, stało się.
No ale Obuchowicz? A Zamachowski? Rewelacja

Obuchowicz (Bonus) i Skarbiński (Fifi) świetnie odegrali swoje role. Nowaczyk (Kozioł) troche drętwo, a Maksiak (Rysio) to kompletna porażka, dzieci w jasełkach lepiej grają. Linda jako Joker wypadł nienajgorzej, ale wszyscy wiemy, że potrafi lepiej grać.
Dziwi mnie, że film z takim dobrym scenariuszem wygląda jak jakaś amatorska produkcja z lat 90-tych. Jakość zdjęć i praca kamery są tragiczne. Jedyne co ratuje ten film to humor.

Moim zdaniem Rysio był świetny. Miał zagrać zidiociałego akwizytora i to mu się udało. Miał pomysły godne handlowca, ale w świecie gangsterskim wyglądał na kompletnego idiotę. I takie chyba było założenie scenarzysty.

OP stara się być krytykiem z bożej łąski. Ja obejrzałem czas Surferów po raz pierwszy w kinie podczas premiery tylko i wyłącznie przez czysty przypadek. Po prostu nie miałem co robić, a akurat coś grali w kinie. uwielbiam kino Tarantinowskie i jak się okazuje scenarzysta, reżyser i producenci również traktują takowe jako nienaganne. Film spodobał mi się od razu... Dlaczego? Nie tylko dlatego, że próbuje udawać twórczość Pana Q.T. brakiem oczywistej chronologii ale właśnie przede wszystkim gra aktorska wpływa na pogłębianie klimatu. gdyby Pan dabram zaczerpnął trochę wiedzy o kinie Tarantino wiedziałby, że taka gra (na pierwszy rzut oka , sztuczna, wymuszana, z komercyjnymi dialogami) jest właśnie pieczęcią 'zatwierdzającą' wyższość tego kina nad typowymi filmami akcji klasy 'B'. ... Proponuję łyknąć troszeczkę amerykańskiego - angielskiego i obejrzeć "Pulp Fiction", "Reservoir Dogs" czy nawet "Inglorious Bastards" bez subów czy lektora, a wtedy oceny tych filmów (Jeżeli oceniającymi będą pseudo-krytycy pokroju OP) również spadną do 6,8 ... Pozdrawiam

Nie bardzo rozumiem Sugerujesz ze Czas S. to tarantinowskie klimaty podtrzymywane przez gre aktorow, ktory grali dretwo i bez polotu aby poglebic klimat? Czy ty chcesz powiedziec, ze aktorzy w Pulp Fiction, RD czy IB byli 'sztucznie dretwi' aby tworzyc nowy klimat w kinie swiatowym? Ja osobiscie nie widze nic zlego, nic 'pseudo-tandetnego' w grze aktorskiej Keitela, Thurman czy Travolty, nie wspominajac innych znanych, jak i mniej znanych aktorow. Kino Tarantino to super dialogi i specyficzne gagi ale przede wszystkim genialna gra aktorow. A tutaj niestety chwilami zalatywalo straszna amatorszczyzna. No, mozna powiedziec ze Czas S. to nowy hybrydowy gatunek kina - polaczenie klimatu Tarantino z amatorska swiezoscia Rejsu Piwowskiego.
Aha, odnosnie mojej znajomosci kina tego typu, to gdybys zrobil maly research odnosnie moich gustow filmowych, to bys wiedzial, ze juz troche lyknalem tego i owego, co oczywiscie nie czyni mnie krytykiem z niebozej laski.