Przehajpowane oczekiwania. Można by zrobić z tego dobry serial jeśliby dodać ciekawsze wątki i bardziej intrygujące postaci, bo te tutaj nie wybrzmiały na tyle, by im w jakikolwiek sposób kibicować. Można by nadać kolorytu całemu kontekstowi konfliktu. Sytuacja w Stanach jest tak spolaryzowana, a mentalność ludzi ze stanu na stan tak różna, że aż prosiłoby się o jakiś rozwój w tym kierunku.
Pomysł z Texasem łączącym siły z Kalifornią był ciekawy, ale w obecnej sytuacji społeczno-politycznej po prostu niemożliwy. Żeby to zrozumieć, trzeba trochcę znać się na polityce, a przynajmniej znać z grubsza rozkład sił. I tak: tradycyjnie 'czerwone' stany (Republikanie: Trump, Bush, Reagan) jak Teksas czy Floryda mają się w miarę dobrze, nie włączając postępującej inwazji nielegalnych imigrantów przez południową granicę, co na dłuższą metę wprowadza w otchłań cały kraj; natomiast tradycyjnie 'niebieskie' stany (czyli tam, gdzie głosuje się na Demokratów: Biden, Obama, Clinton) to siedliska chaosu: rosnącej przestępczości, bezdomności i narkomanii. Wystarczy popatrzeć na materiały z San Francisco, Atlanty, Chicago czy Nowego Jorku by sobie uświadomić, co lewicowa polityka oznacza w praktyce.
Ja widziałbym narrację idącą w stronę pomysłów z "Północ-Południe": dwie rodzinki z przeciwległych "biegunów" światopoglądowych oraz ich perypetie, a jako tło wbudowałbym rozgrywki mające miejsce w Waszyngtonie, może nawet poszerzone o geopolitykę (Rosja, Chiny, Bliski Wschód).
Takie połączenie "House of Cards" i "The Last of Us".