Komedyjka jak komedyjka. Lekka, sympatyczna, można się pośmiać, ale tak naprawdę to żadna rewelacja. Może oceniłbym film wyżej, gdyby mojej uwagi nie odwracała ohydna maszkara w jaką przekształciła się Meg Ryan. OK., figurę ma całkiem niezłą, ale twarz to prawdziwa kloaka. Póki pozostaje nieruchoma jeszcze ujdzie, lecz wystarczy jeden grymas, uśmiech, by przekształcała się w ameboidalną masę pokrytą makijażem. Jej twarz wygląda jak coś przerzutego przez psa i wyplutego na chodnik. Przesadziła z botoksem i boję się, że stała się ofiarą chirurgii plastycznej i zniszczenia są nieodwracalne. Czy nadejdzie kiedyś czas, gdy świat się opamięta i zrozumie, że "piękne" nie jest synonimem słowa "młode".