Superbohater ze skrzydłami, pajęczyną, czy młotem tak różni się od Washingtona, jak schabowy "u mamy" od tego u pani Gessler - to i tak niezdrowe jedzenie ;).
Schemat i nuda od początku do końca. Od razu mogłem przewidzieć dosłownie każdy akt tego gniota. Przewidywalna fabuła, przewidywalny 'tajemniczy' agent skrajnie brutalny dla "złych" ludzi, nudnie cyniczny i groteskowo "tajemniczy". Przyjeżdża aż z Ameryki żeby rozwalić legendarną Cosa nostrę... powiązaną z terroryzmem. Zero ciekawej fabuły, nic. Nie, no ja p...ę :D.
Washington w ogóle nie podobał mi się w tej roli od początku serii. Takie mam szczere zdanie na temat jego aktorstwa.