Z tego filmu czerpią garściami inni twórcy. Np. w "Siedem" mamy nawiązanie do jednej z ostatnich scen, gdy Rudger Hauer w asyście kilku funkcjonariuszy eskortowany jest do radiowozu. Na monitorach widzimy całą tę sytuację i z offu padają słowa nawiązujące do jego enigmatycznej przeszłości: żadnych odcisków, żadnych dokumentów, nienotowany, jakby w ogóle nie istniał. To samo tyczy się Johna Doe. Zbieżności jest zresztą więcej. Już sama koncepcja "czarnego charakteru" rażąco odbiega od tego, do czego przyzwyczaiło nas kino.