Alyce- czyli film o tym jak bardzo można upaść na skutek traumatycznych zdarzeń. Tak naprawdę kluczem do wyjścia z całej sytuacji było zwyczajne przyznanie się do winy, opowiedzenie chociaż częściowo prawdy w sprawie upadku Carroll- mogła przecież powiedzieć, że się za bardzo upiły, weszły na dach a przyjaciółka stanęła bezmyślnie na krawędzi i straciła równowagę- na skutek alkoholu, ale też i założonych szpilek. Nikt by Alyce nie osądzał, a dziewczyna nie oszalałaby. Niestety, ale nie tą drogą poszła bohaterka i zaczęła się staczać- narkotyki, alkohol, zatracanie się w rzeczywistości, utrata pracy, brak przyjaciół spowodował, że Alyce uległa samodestrukcji, a jej "nowa" psychika całkowicie zmieniła jej obyczajowość i postrzeganie tego, co ją otacza. Film jest wart obejrzenia przede wszystkim dla wątku psychologicznego, sama krwawość tej produkcji, domniemane zjawy i omamy to tylko efekt upadku Alyce. Generalnie produkcja jest bardzo przyjemna, choć początek nieco nużył i trochę sprawiał, że film wydawał się bezcelowy, ale od połowy filmu nabrał nieco rumieńców i im bliżej końca tym było coraz lepiej. Oczywiście polecam.