Czekałem długo na ten film i się nie zawiodłem. Spike powrócił do znakomitej formy i tym razem nie przedstawia nam historii wyjętej z życia afroamerykańskiej społeczności. W 25-tej godzinie śledzimy ostatni dzień wolności dealera narkotyków, poprzedzający siedmioletnią odsiadką w więzieniu. Dokonuje on rozrachunku ze swoim minionym życiem, próbuje sobie wszystko poukładać. Norton jak zwykle zagrał wybornie, potwierdzając po raz kolejny, że jest jednym z najzdolniejszych amerykańskich aktorów młodego pokolenia. Cała historia opowiedziana jest bez taniego moralizatorstwa. Widz wie , że główny bohater , którego nie sposób nie polubić , ma wiele na sumieniu i z moralnego punktu widzenia kara, choć surowa, wydaje się słuszna. Mimo to Spike'owi udało się uniknąć nakręcenia filmu przygnębiającego w wymowie. Nie będę zdradzał jak tego dokonał, by nie psuć oglądania. Niezłym smaczkiem było zwizualizowanie wewnętrznych rozterek monty'ego w formie freestajlowego ;) monologu skierowanego przeciw otaczającej go rzeczywistości , a faktycznie także przeciwko niemu samemu. Obok samej historii dealera, Spike pokusił się również o zasygnalizowanie zmian w życiu nowojorczyków po 11 września. Ale całe szczęście uczynił to bardzo subtelnie , bez popadania w tony amerykańskiego "hura patriotyzmu".