Mnie bardzo dobrze oglądało się ten film, naprawdę mocny monolog, cała prawda o USA :P Lecz najbardziej zaciekawiło mnie te kilka ostatnich sekund. Do końca myślałem, że jednak Monty uciekł z ojcem, założył rodzinę i... koniec filmu, ale przez te ostatnie sekundy. Hmm... czułem się trochę jak po zakończeniu "Mgły" Franka Darabonta.
czyli twoim zdaniem monty wybral wiezienie, tak? ciekawe, kloce sie z kolezanka o te ostatnie kilka sekund filmu. ksiazka konczy sie zdaniem " to zycie mogloby sie nigdy nie wydazyc" , w filmie " this life was so close to never happened" dla mnie te zdania wskazuje na to, ze to zycie wlasnie sie wydazy.
1. Mógł go zabić boss w klubie.
2. Mógł sam sobie strzelić w łeb, na początku filmu sam przecież o tym mówił. I jego przyjaciel także o tym wspomina czyli wie, że Monty byłby do tego zdolny.
A czy poszedł, niby końcówka jest mocno zrobiona, że pojechał do więzienia, ale jest jednak ta cząstka, że nie, że uciekł i żył jak w tej "alternatywnej historii".