Gdy grałem w HL2 po raz pierwszy, gdzieś około 2007 roku, byłem wręcz zachwycony możliwościami silnika, grafiką i świetnie zrealizowanymi strzelaninami. Dzisiaj, po 9 latach, wciąż jest to dobra gra, szczególnie pod względem fabularnym, jednakże nie ma tej magii, która spowodowała, że gra wciągnęła mnie mocno. Wraz z upływem czasu pewne mechanizmy się zestarzały. Nie zrozumcie mnie źle - nadal dobrze się w to gra i nadal ładnie wygląda, jednakże nie tak samo jak jeszcze kilka lat temu. :) Tak czy siak, dzisiaj chyba dokończę podstawkę :) I czekamy na Trójkę!

Bo kiedyś nie było takich kozackich gierek, jak wiedźminy, battlefieldy i takie gry robiły wrażenie. Sam grając w starszą grę która kiedyś była dla mnie 10/10 teraz takiego wrażenia nie robi.

Nie zgodzę się.

Również nie rozumiem, dlaczego HL2 zgarnia taki poklask.

Wcześniej od niego wyszedł FarCry, który był znacznie bardziej rewolucyjny, albo The Chronicles of Riddick: Escape from Butcher Bay, który klimatem miażdżył całego HL2, albo Call of Duty, które biło HL2 na polach zarówno klimatu jak i rewolucyjności.

Pierwszy COD akurat wyszedł rok wcześniej ;)
Pozwolę sobie przeanalizować ...
Nie wiem co to za porównanie, klimat II wojny vs HL2 ;) Te dwa tytuły łączy tylko to, że są FPSami.
Gra była majstersztykiem sama w sobie ze względu na nietuzinkową fabułę i coś co w tamtym okresie nie dawała żadna inna strzelanka. Genialny silnik, oprawa audio, feeling broni, zachowanie przeciwnika itd...
Jak każda gra miała też swoje wpadki - ale to było nie odczuwalne przy takiej produkcji.

Far Cry rewolucyjny ?:) Pod jakim względem... Rewolucja z FC1 to przede wszystkim genialna grafika i efekt np. wody który wtedy robił sieczkę z większości kompów. Nic więcej rewolucyjnego tam nie doświadczyłem ;)
Jak dla mnie rok 2004 należał do Half-Life 2 ;)

A co to ma do rzeczy, kiedy wyszedł CoD? Nie bardzo rozumiem...

No właśnie cała w tym rzecz, że te dwa tytuły łączy przynależność do tego samego gatunku. Dzięki temu można je stosunkowo łatwo porównać. A klimat CoD miażdżył i potęgował immersję. Podobne emocje w HL2 odczułem tylko w Ravenholm.

Fabuła? Fabuła to żart, tak jak w 99% gier. O jakiej nietuzinkowości tu w ogóle może być mowa?

Jedyną rzeczą, która wybijała FarCry ponad przeciętność była dobra optymalizacja i gravity gun. Reszta to zwykła, nudna strzelanka, w której cały czas idziemy od punktu A do punktu B, zabijając przy okazji wrogów. Było milion razy. Było robione lepiej.

FarCry dawał swobodę działania w dotarciu do celu, wielkie tereny, świetne AI wrogów (nieprzebite przez żadną grę aż do wydania pierwszego F.E.A.R), masę pojazdów i oprawę audiowizualną zostawiającą HL2 w tyle jeszcze przed jego premierą. Tu masz rewolucję, z której czerpały garściami dziesiątki tytułów wydanych lata potem. To była gra z przyszłości.

*która wybijała HL2, nie FarCry :p

IMO to była tylko kwestia reklamy i hype'u. W tym samym roku wyszły znacznie ciekawsze od HL2 tytuły.