sezon 2: Wikingowie: Walhalla

Odrobili zadanie z pierwszego sezonu, bardzo konkretnie poprowadzone wątki i jeszcze lepszy finał, trochę mało Kanuta w tym sezonie ale za to wątek Freydis pokierowany świetnie.

Parę najważniejszych punktów charakterystyki:
• postacie są słabo napisane, a aktorzy nie nadrabiają
• jeśli postać w serialu jest pozytywna, znaczna część jej motywacji jest typowa dla współczesnych ludzi z progresywnymi poglądami
• pozytywni bohaterowie są zwykle rewelacyjnymi wojownikami, nawet jeśli nic tego nie...

Czy ktoś z Was obejrzał już 2 sezon i mógłby napisać, w których odcinkach pojawia się Dorociński jako Jarosław Mądry? Nie chcę przewijać całych odcinków, a chciałabym zobaczyć naszego rodaka w tej roli :)

Każdy z bohaterów przednich Wikingów miał więcej charyzmy niż wszyscy bohaterowie obecnych, do tego tradycyjnie przemycana poprawność polityczna aż kłuje w oczy serial do jednokrotnego obejrzenia i zapomnienia a szkoda

To już przegięcie. Ja już rozumiem czarną Jarl ale żeby góry w Jomsborgu ?

Obejrzałam 4 odcinki. Reżyseria na poziomie 16latka bez doświadczenia.

- sekwencja scenek z kwestiami, a nie dialogami; niechlujna i toporna konstrukcja bez flow
- nieprawdopodobne zachowania i motywacje bohaterów, celowe i bezsensowne uwspółcześnienie
- źle rozpisane postacie i interakcje, tak że ciężko ocenić...

jak w temacie

Muzyka w tle pod koniec odcinka, kiedy irytujący Grenlandczyk stoi na dachu - nie ma jej w oficjalnych soundtrackach tego odcinka. Ktoś coś?

Serial stracił tempo, zabrakło epickich bitew, zbyt rozlazły wątek Freydis.

Totalne dno i gówno śmierdzące!!!