Serial nie jest zły, to całkiem dobra rozrywka ale jednak ma sporo braków. Nie czytałem książek ani nie grałem w gry dlatego nie miałem żadnych wyobrażeń i narzuconych wymagań. jednak oczekiwałem (słusznie czy nie), że będzie to Netflixowa odpowiedź na Grę o tron i niestety tak się stało. Widać wysoki budżet, aktorsko nie najgorzej jednak po skończeniu sezonu czuję spory niedosyt i nie dlatego, że było za mało odcinków i z niecierpliwością czekam na kolejny sezon. Wszystko to jakieś takie spłycone i ugrzecznione, zabrakło jakiejś głębi, konkretnych zwrotów akcji, intryg, wyraźnego antagonisty (Fringilla i ten młody facet jakoś mnie nie przekonali), chemii między postaciami i budowania relacji i w ogóle ich rozwoju (poza Jennefer), przedstawiony świat jest dość chaotyczny i jednocześnie płaski, madzy w walce bezużyteczni (z całym szacunkiem dla Triss ale słomiana brama?). Wszystko to jakoś tak podane na szybko, bez refleksji. Fajnie zaczynał się wątek Jennefer, myślałem, że właśnie to ona będzie głównym antagonistą, który da wszystkim ostro popalić a jednak nie, stała się nim Fringilla, przy czym jej motywy nie są dla mnie jasne, obraziła się o ten bal czy co? Drugi antagonista, jej kolega, również totalnie nijaki, brakowało mi aby rozwinąć jego historię, motywy, ale się nie doczekałem. Wracając jeszcze do Jennefer to wyglądała dość współcześnie (w tych sukienkach i fryzurach mogłaby śmiało przyjść na jakąś galę), jakoś mi nie pasowała do przedstawionego świata a z biegiem odcinków jej postać traciła na wyrazistości. Ogólnie fajnie to zobaczyć, trochę się rozerwać ale serial nie zapada w pamięci, bohaterowie również nieszczególnie. Niestety myślę, że nie będzie to kultowy serial, a szkoda.