Po niemalże 20 latach od premiery serialu wróciłem do niego na chłodno, nie jako zbuntowany dzieciak, którym wówczas byłem. Obejrzałem też wersję Netflixa i widzę przepaść...przepaść na korzyść rodzimej wersji robionej za psi grosz, opatrzonej efektami robionymi na Amidze i gumowymi potworami, ale...wykonanej z sercem, czuciem i znajomością uniwersum.
Wiedźmin od N. jest OK, ale to maksimum, co dobrego mogę o nim powiedzieć. To zamerykanizowane high fantasy wyprodukowane na potrzeby widza zza oceanu a nasz biedny i wyszydzany serial ma KLIMAT - Prawdziwy i głęboki. To bardziej spektakl teatralny, aniżeli kino fantasy a serca i charyzmy aktorom nie sposób odmówić. Żebrowski przede wszystkim jest Geraltem - targanym emocjami, pełnym sprzeczności, chłodnym a jednocześnie pełnym pasji a Cavill to po prostu kolejny Avenger, który pomylił epoki.