Serial generalnie ciekawy. Bardzo skomplikowana i wielowątkowa fabuła, która w większości wątków wydaje się w miarę logiczna i do zaakcepotwania...oprócz wspomnianego w tytule wątku z Maeve Millay.
Strasznie naciągany, mnóstwo absurdów i niedorzeczności. Sam fakt, że dwóch pracowników/rzeźników słucha się jakiejś laski hosta, która potrafi ich zastraszyć jest śmieszny sam w sobie. Mogliby 100 razy ją unieszkodliwić, zgłosić to itd itp.
Gdzie są kamery? Gdzie monitoring hostów? Niby wszystko jest kontrolowane, a tutaj nikt niczego nie widzi.
Tak samo wątek Dolores i Williama - nikt nie zauważa nagle, że Dolores gdzieś wcięło i robi sobie co chce. Nikt nie monitoruje Williama jako gościa i tego co robi? Wcześniej Dolores prawie codziennie trafiała do placówki na rozmowy z Bernardem, a teraz wszyscy o tak ważnym hoście zapomnieli.
Serial niezły, ale niektóre wątki zbyt naiwne, niedopracowane, pozbawione logicznej całości. Razi w nich brak konsekwencji fabularnych wynikających z poprzednich odcinków.
Wolałbym jednak aby ewolucja w kierunku samoświadomości androidów była pokazana w tym serialu trochę w inny, mniej zagmatwany sposób, a tu mamy jakieś kombinacje alpejskie i gierki zarządu, niekontrolowany samopas niektórych pracowników (nawiązanie do bezsensownego wątku z Maeve Millay) i to wszystko połączone z traceniem kontroli nad sztuczną inteligencją.
Podsumowując. Przerost formy nad treścią.
Tak ja to osobiście widzę, Wy możecie to widzieć inaczej.
P.S
Serial od strony technicznej wykonany wzorowo. Gra aktorska, muza, efekty, scenografia - poziom światowy.
Identycznie odebrałem ostatni odcinek i ogólnie ten wątek. To co odwala ten żółty woła o pomstę do nieba, zwyczajnie po ludzku powinien się bać: zwolnienia z lukratywnej posadki/nieprzewidywalnego zachowania wyzwolonego hosta.
Generalnie wygląda na zajebiście wystraszonego, ale zachowuje się jakby ten strach go "podniecał", nakręcał i podnosił mu adrenalinę, bo dalej w to brnie i jest chyba tym zafascynowany. Pewnie wątek z tym ptaszkiem miał do tego służyć, żeby miało to ręce i nogi. Do mnie jednak to jakoś nie trafia.
Scenarzysta miał pewnie taki zamysł: stworzymy takiego rzeźnika, skośnokiego (żeby w odbiorze uchodził za inteligenta), która ma dość ciachania androidów (żółty wyraźnie się tym brzydzi kiedy go poznajemy) i będzie chciał nauczyć się programowania zachowań androidów i wybić się w firmie na wyższy stołek z tym związany. Dlatego kradnie ptaszka i urządzenie do sterowania zachowań i uczy się programować. No i pojawia się Maeve Millay i trafia na tego "fascynatę", który bez względu na wszystko jej pomaga. Naciągane... ;)