O dziwo jeszcze się taki temat w ilości x10 nie pojawił, więc zakładam go jako pierwszy.
Jestem świeżuteńko po odcinku. Co tutaj dużo mówić, czysta rewelacja. Fabularnie jest wręcz idealnie, wątki są pociągnięte z dużą dozą zarówno pomysłowości, jak i racjonalnego pomyślunku, ciągle poznajemy jakieś to nowe "zakamarki" charakteru, każdego z bohaterów. W "When the dead come knocking" zaserwowano nam chyba każdy z możliwych gatunków, jakie mogą wpasować się do tematu. Był czysty dramat, thriller zarówno ten zwykły, jak i ten opatrzony szczyptą elementów psychologicznych, nutka romansu, trochę obyczajówki. Oczywiście to wszystko okraszone typowym horrorem. Gdyby się nawet wysilić to i trochę komedii się znajdzie :D Na plus można zaliczyć również podjęcie tematu przemiany. Jak widać twórcy chcą nadal zgłębiać tą nieodzowną sferę egzystencji naszych bohaterów. Teraz pytanie, czy czegoś chcieć więcej? :D Widać, iż twórcy na poważnie podeszli to tematu. Wydaje mi się, iż zdawali sobie w pełni sprawę, jaki obowiązek i wyzwania czekają na nich, podczas ekranizacji jednego z najcięższych fragmentów całego uniwersum. Śmiało można stwierdzić, że podołali. Ba, nawet przeszli moje najśmielsze oczekiwania. Oczywiście jest kilka spraw, które zapewne bym zmienił, ale nie są to rzeczy pierwszorzędne.
Tak to się plasuje aspekt fabularny. Teraz oczywiście, zgodnie z przyjętą "tradycją" przechodzę do kwestii bohaterów. Niewątpliwe jest to, że pierwsze skrzypce w tym odcinku, grali duet Glen-Maggie, Rick, Michonne, Merl i Andrea.
W przypadku Glena i Maggie, to nie dość, iż pokazali siłę ich związku, to przedstawiono nam również lojalność w stosunku do grupy. Oddanie, przywiązanie, chęć zapewnienia im bezpieczeństwa, troska. Widać, że są skorzy to poświęcenia samych siebie, tylko po to, by reszta nadal znajdowała się poza obszarem "wpływów" tego złego. Glen naprawdę mi zaimponował. Uważałem go do tej pory, jako takiego chłopca na posyłki, co to robi wszystko co się mu karze. Teraz rolę się odwróciły i to znacznie. Chłopak sprawia pozory słabego, uległego, ale jest silny psychicznie. Wola walki, mimo beznadziejności sytuacji, ciągle w nim tkwi. Nie ma oporów przed wyrażaniem własnego zdania, nawet w obecności takiego, można powiedzieć "bossa" jakim jest Merle. Został postawiony pod murem, ale nadal prowadził bój. Zdawał sobie sprawę, że takim postępowaniem naraża Maggie, ale nie miał wyjścia. Nie przejawiał przez to egoizmu. Co toto nie. Chciał przedstawić Dixonowi, że nadal się trzyma, a do złamania jego postanowień Merlowi daleko. Pokuszę się tutaj o stwierdzenie, że tą właśnie postawą Glen zaimponował starszemu z braci. Jeżeli przyrównamy ten moment do komiksu, to ja tu widzę rozbieżność jak między niebem, a ziemią. Różnica znaczna oraz diametralna. Maggie natomiast pokazuje swą siłę, gdy nie ma przed oczami wizji śmierci osoby na której jej zależy. Moc, chęci, oddanie. Jest gotowa oddać własną godność. Jako osoba zdaje sobie sprawę z bólu jaki może ją spotkać, ale mimo wszystko nadal podąża za swoimi wartościami. Jednakże, mimo wszystko wyjawia położenie więzienia. Teraz pojawia się kwestia sporna. Czy zrobiła źle, czy może dobrze. Wszystko zależy do naszego punktu widzenia. Z jednej strony można ją bronić, z drugiej potępiać. Moje stanowisko znajduje się pomiędzy. Wychodzę z założenia, iż wszystko ma swoje plusy i minusy. W takiej sytuacji nie jest możliwym aby obiektywnie ocenić kroki Maggie.
Czas na Ricka. Ohhh Rick, Rick, Rick i po raz kolejny nowe oblicze. Widać, iż sytuacja z Andrew sporo go nauczyła, bo i czemu miałaby nie? Działanie sprawne, taktowne, racjonalne, dogłębnie przemyślanie. Przy bramie nie ma już przywitania z otwartymi rękami. Wkrada się spora doza podejrzeń, sprawnej analizy, oraz można powiedzieć, lekkiego zdziwienia, co również swoje zrobiło. Wszak, widzi on kobietę, która nie dość, że zachowuje się jak ninja wywijając kataną na prawo i lewo, to jeszcze jest świadkiem faktu, iż maszeruje sobie ona jak gdyby nigdy nic wśród grupki prawie 20 zombie. Niemniej jednak postanawia ją wprowadzić do więzienia, ale nie z powodów typu "o hej, jestem Rick, a to reszta". Co toto nie. Chce dowiedzieć się tego co wymagane, po czym, kolokwialnie mówiąc "wypad". Pokazuje to nam, iż Grimes mówi stanowcze nie, nowo przybyłym. Stawia sprawę jasno, my nie znamy ciebie, ty nie znasz nas, lecz mimo wszystko nie ma dla ciebie miejsca w naszej grupie. Jest to nie tylko przejawem nieufności. Rick w ten sposób chce pokazać, że każdy krok jest przez niego dogłębnie analizowany. Nic nie przejdzie niezauważenie. Poza tym, czy Rick przypadkiem nie uciekł się do formy lekkiej tortury? Może tortura to za mocne słowo. Powiedzmy, że silnymi bodźcami chciał zmienić pogląd Michonne :D To jak wiadomo wcześniej się nie zdarzyło. Nawet w przypadku więźniów. To ponownie dowodzi, że tamte wydarzenia sprawiły, iż stał się przeczulony na każdy, nawet najmniejszy szczegół. Wszędzie widzi potencjalne zło. Postawa zła, czy dobra? Kwestia naszej opinii.
Michonne z odcinka na odcinek zaczyna zyskiwać w moich oczach. Po lekko nadszarpanej reputacji za sprawą odcinków 3-4-5, zaczyna się podnosić. Mówiąc szczerze robi to dość sprawnie. Zacznę chronologicznie od akcji pod bramą. Zaimponowała mi walką, ale z tą różnicą, że nie była to walka, dla samej walki z fizycznym przeciwnikiem. Można powiedzieć, iż była to walka z własnymi słabościami, a nawet strachem. Wizja śmierci, porażki, przegranej robi swoje. Do tego dodajmy sobie fakt, iż Mich miała pełną świadomość tego, że tak naprawdę całą ta sytuacja wynikła z faktu jej brawury, która ją lekko zgubiła. Pod grubą warstwą alienacji, kryją się uczucia wyższe, które oczywiście stara się maskować nie mówiąc o nich, jednakże jej ciało, wzrok, mimika, gesty wszystko to uwidaczniają. Czuć, że potrzebuje grupy by przeżyć, tego czynnika ludzkiego, który sprawi, że na nowo poczuje się jak człowiek, a nie maszyna. Z jednej strony czuje ulgę widząc nowe osoby, ale z drugiej strony nie pozostaje ufna. Też pełna obaw, czuje się bezpieczniej przy broni, którą ponownie jej odebrano. Początkowa złość z powodu tego faktu ustaje, gdy ta widzi zajście z Carol. Michonne uświadamia sobie, iż w końcu trafiła na ludzi dobrych, dbających o siebie, troszczących się wzajemnie. Osiągnęła rzecz, którą pragnęła. Oczywiście będzie podchodzić z lekką rezerwą, przecież nic nie jest jeszcze pewne, ale zdaje sobie ona sprawę z tego, że jest tam gdzie powinna być. Dodatkową rzeczą jest fakt jej ponownego wypadu do Woodbury. Nie jest on bynajmniej motywowany chęcią pomocy w celu ratowania naszej pary. Co toto nie. Jest to element poboczy. Głównym celem jest próba zabrania z miasta Andrei. Najważniejszy element. Pokazuje to, że dziewczyna nie chowa urazy. Można powiedzieć, iż ciągle czuje więź jaka się miedzy nimi pojawiła. Brak Andrei lekko jej doskwiera. Tutaj jeszcze muszę wspomnieć o akcji w domku w lesie. Co by nie mówić, czynem zabicia potencjalnego zagrożenia, Mich sobie znacznie zapunktowała u Ricka.
O Merlu nie ma potrzeby by się Bóg wie jak rozwodzić. Dalej ten sam ...... (dopowiedzcie sobie wedle uznania :D) co to widzi tylko czubek własnego nosa. Mówiąc prosto nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć cel. Niemniej jednak nie spodziewał on się takiego obrotu sprawy i oporu ze strony Glena. Jak już mówiłem, ta kwesta zaimponowała znacznie Dixonowi. Podejrzewam, iż w końcu uświadomił sobie, iż grupa z Atlanty, to teraz kompletnie inni ludzi. Silniejsi, sprawniejszy, gotowi do walki. Fakt oczyszczenia przez nich więzienia trochę go wrył w beton.
O Andrei dużo też pisać nie trzeba. Brała ona udział w jednym z większych wątków, jednakże szedł on według jednej linii, lecz nie znaczy to, iż nic nam nie pokazywał. Co toto nie. Pokazywał on nam dość sporo, a mianowicie chodzi o to, iż Andrea mimo poprzednich przejść, mimo takiego nagromadzenia śmierci i cierpienia, nie potrafi obojętnie przejść obok umierającego człowieka. Sprawia jej to wewnętrzne cierpienie i ból. Fakt późniejszej przemiany jeszcze bardziej potęguje to wrażenie. Potrzebuje przy tym jakiejś bliskiej osoby, kogoś kto doprowadzi to tego, iż jest szansa na lepsze jutro. Taka postawa pokazuje nam jak duża zmiana zaszłą między Andreą w drugim, a Andreą w trzecim sezonie. Na farmie trzymała się z dala, nie wchodziła w żadne głębsze korelacje. Nie potrzebowała tego, aczkolwiek nie znaczy to, iż była nieważna. Można powiedzieć, że korzyści z jej obecności czerpania tylko jedna strona, w tym wypadku grupa, a nie ona. W Woodbury jest już inaczej. To ona wymaga, to ona pragnie, przy czym odwzajemnia. Tutaj możecie powiedzieć, że Gubernator traktuje ją przedmiotowo, jako coś przelotnego. No z tym bym polemizował. Wszystkich na około trzyma na dystans, jednak samą Andreę dopuścił do siebie. Chce ją mieć przy sobie, aczkolwiek jest tutaj druga sprawa, a mianowicie ma w tym swój cel. Uczucia może ma i słuszne, ale podsycane są one rzeczami drugorzędnymi, a definitywnie negatywnym zabarwieniu.
Tutaj jeszcze muszę wspomnieć o samym Gubernatorze. W tym właśnie odcinku wyszła na jaw siła Gubernatora. Tak naprawdę jest on słaby, bezsilny, ograniczony, miałki. Ma wielkie mniemanie o sobie, które na ma odzewu w realiach. Jego władza nie polega na jego decyzjach, a na działaniu popleczników. Dysponuje prawie 100-osobowym miastem, ma niezbędne wyposażenie, broń, leki, ubrania itd, a nie potrafił zdobyć stosunkowo małego obiektu jakim jest więzienie. W mgnieniu oka mógł je mieć na własność. Co zrobił? Zrezygnował. To już nasza grupa w składzie 5 osobowym oczyściła znaczną część. Pokazuje nam to, że siła nie leży w ilości, a sprawności grupy i jej taktyce. Blake uświadomił sobie przy tym, że ma do czynienia, z o wiele większym zagrożeniem, niż początkowo uważał. Jego pozycja jest znacznie zagrożona. Teraz zdaje sobie sprawę, że skoro 10 osoby team dał sobie radę z hordą, to co mogą zrobić z takim miasteczkiem. Zastanawiam się jak to wszystko później się rozegra.
Z wyciętymi scenami z drugiego sezonu zapoznałem się na dwa dni po ich opublikowaniu. Naprawdę żałuję, iż sekwencja z Vatos nie znalazła się w serialu, aczkolwiek na dłuższą metę wątek ich wybicia nie miałby najmniejszego sezonu. Można by uznać, że byłą to zapowiedź Woodbury, ale czy Gubernator zapuszczałby się na takie odległości od swojego miasta? Wydaje mi się, że nie. Co za tym idzie, twórcy musieliby wymyślić coś innego, co by dość skutecznie wpasowało się w fabułę.
Tak a propos tej trójki to znalazłam dwa fajne zdjęcia
http://d22zlbw5ff7yk5.cloudfront.net/images/cm-31050-050a1536e87787.jpeg
http://25.media.tumblr.com/tumblr_md8cqqZnRD1qkztu5o1_1280.jpg
epizod rewelacyjny - a zauważyliście nową muze w tym odcinku - utwór pod koniec odcinka - magia!!!
Pytanie - co rozwalą teraz Gubernatora i skończy się jego wątek na 8 odcinkach??a pozostałe 8 odcinków o czym będzie??nadal o więzieniu??
Owszem muzyka rewelacja tak jak w odcinku z telewizorem Gubernatora :
http://www.youtube.com/watch?v=6MpRDkdmAvI&feature=share
A utwór nazywa się The Pulse stworzony przez Bear'a Mcrear
tutaj można odsłuchać, ale niestety gościu opowiada o tym utworze i mało slychac:
http://www.youtube.com/watch?v=UBe-x7xlHAI
Jestem rozczarowana tym odcinkiem, spodziewałam się czegoś lepszego, ale to przez komiks, w którym akcja została poprowadzona zupełnie inaczej.
Po pierwsze jak już ktoś napisał, Rick ze swoją grupą bez przemyślenia jedzie atakować Woodbury w czwórkę, już widzę oczami wyobraźni jak bardzo będzie naciągany atak na miasteczko. Mishonne jest skryta i nieufna, dobra, ale nie poinformowanie grupy Ricka o Andrei i Merlu jest bezpodstawne, bo w jaki sposób miałoby to jej zaszkodzić? Akcja z tym umierającym dziadkiem, Andreą i naukowcem od siedmiu boleści wg. mnie kompletnie zbędna, nie wiem po co był ten zapychacz. Podobała mi się postawa Glenna podczas tortur, i okrutny Merl, który wydaje się okrutniejszy od gubernatora, który zamiast torturować to jeszcze pogłaszcze po główce ;)
Strasznie blado wypada postać gubernatora w porównaniu do tej z komiksu. Odicnek w mojej ocenie 6/10.
Po raz kolejny powtarzam, kto powiedział, że Rick nie opracował planu ataku na Woodbury? To, że nam tego nie pokazano nie znaczy, iż nie miało to miejsca. Twórcy lubują się we wszelkich przeskokach czasowych. To po pierwsze. Po drugie popatrz z jakim osprzętem wybrała się nasza grupa na miasto. Granaty hukowe, bomby dymne, ogromne ilości naboi, dożo rodzai broni palnej typu shoutgun, a w tym nawet karabin więzienny, co dla mnie jest potwierdzeniem tego, iż Grimes skrupulatnie sobie poukładał to i owo. Do tego pełno innych zapasów jak pożywienie, jakiś namiot itd, czyli zdawał sobie sprawę, że akcja może zająć im dłużej niż jeden dzień.
Niepoinformowanie o Merlu i Andreii bezpodstawne? Co toto nie. Zacytuję swoją wypowiedź z innego tematu.
"Zagrywka Michonne była jak najbardziej na miejscu. Może jest nie fair w stosunku do grupy, ale intencje ma czysto poprawne. Po pierwsze kwestia zemsty. Merle jest przecież bratem Daryla. Zastanów się, jaką burzę wywołałby fakt, że Mich idzie do Woodbury z pobudek czysto rewanżowych? Dixon by ją zrównał z ziemią. Poza tym zamieszanie jakie wywoła szturm da jej łatwe pole do manewrów, przy czym Daryl nie będzie ciągle na nią łypał jednym okiem. Sprawa Andrei. Wspominałem o tym, że kolejnym celem Mich jest zabranie naszej blondynki. Niewiedza Ricka sprawi, iż nie będzie zważał na to kto,gdzie, jak i kiedy. Zrobi otwarte wejście. Gdyby posiadał takową wiedzę zapewne chciałby wszystko załatwić cichaczem. Jednakże Mich ma teraz możliwość bezproblemowo zakraść się do blondynki, gry reszta będzie zajęta walką, samodzielnie powiedzieć And co zaszło, pokaże równie usposobienie Gubernatora i wyjawi kwestię Glena, plus do tego masa innych grzeszków"
Co do wątku zagłębiania się w tematykę zombie. No cóż, element ten pasował do całości odcinka jak pięść do oka, ale jakąś tam funkcję miał. Po pierwsze kwestia Andreii, po drugie dochodzi do tego aspekt związany z samym Miltonem, czyli jego osamotnienie itd, co może nam zwiastować, iż jest możliwość, że kiedyś tam przyłączy się do naszej grupy. A po trzecie pokazano nam tutaj jakiś element medyczny. Wszakże z naszymi realiami nie ma on nic wspólnego, ale do uniwersum TWD pasuje.
to recenzja? masakra miałeś czas to napisać? ja nie mam czasu tego nawet przeczytać xd
Pomyślmy ile mi to zajęło? Hmmmmm.... Gdzieś około 25 min, w porywach 35 jeżeli doliczymy poprawki typu ortografia itd, ale jak widać i tak nie udało mi się błędów uniknąć. Po prostu za dużo tekstu. Nie zawsze da się wszystko wyłapać.
strasznie to długie serio ziom... pewnie 8 odc będzie przekozakiem bo ostatnio zamulali. czekam jak prick oszaleję bo na razie mu przeszło szybko. i pewnie niedosyt będzie ładny po tym odc i do lutego czekać trzeba będzie... osobiście mi się już tak to nie podoba, coraz gorzej jest. i skoro uśmiercają ciągle główne postacie czemu nie uśmiercą pricka? ehh słabnie serial trzeba coś nowego znaleźć.
Soczysty odcinek. Scenarzyści nie zapomnieli o tym, że Michonne została postrzelona a stojąc z tym mlekiem pomimo zamaskowania zapachu w końcu będzie czuć świeżą krew. Nie zapomnieli też o Miltonie, który totalnie odbiega od Merle'a czy Gubernatora i choć widz ma wrażenie, że jest on zapchaj dziurą myślę, że coś jeszcze będzie znaczyć w serialu. Muzyka pod koniec zapowiadająca konfrontację dwójki Rick - Gubernator mistrzowska. Czuję, że ktoś z grupy Ricka zginie ale nie chce zgadywać ani przypuszczać, stokroć wolałbym gdyby zginął wolną śmiercią Merle, wtedy odbiłoby mu się czkawką to co mówił. Nie cierpię gościa od pierwszego odcinka i mimo tego, że dobrze rozwiązali jego powrót do serialu to osobiście wykopałbym mu dołek.
Jeszcze jedna sprawa. Do tej pory też nie wgłębiałem się w tą rzecz, mianowicie oddania grupie: Merle Gubernatorowi a Deryl Rickowi. Pojedynek, wcale nie drugoplanowy, braci przeciwko sobie. Mam brata i w wyobrażeniu wstawiając mnie i jego do serialu nie wyobrażam sobie sytuacji, w której walczymy przeciwko sobie... Może wobec apokalipsy przyszłoby to łatwiej ale na teraz po prostu sobie nie wyobrażam.
Odcinek nieco bardziej spokojny niż poprzednie, ale na pewno nie nudny czy pozbawiony akcji.
Przyjemna scena z Carol, oraz rozmowa Ricka z Carlem, który jak dla mnie zaczyna być naprawdę ciekawą postacią.
Co do Michonne- nie wiem co sądzić na temat tej babki, trudno mi wyrobić sobie jakieś konkretne zdanie, postać tajemnicza,ale nie wnosząca jak dla mnie nic więcej do serialu, przynajmniej na ten moment.
A co do Daryla, moim skromnym zdaniem, zostanie z Merlem, nie z grupą. Dla niego wybór będzie raczej oczywisty, mimo lojalności wobec Ricka i reszty grupy.
Oj tak scena z Carol była znakomita. Przepełniona emocjami. Zdziwienie, radość a na koniec smutek z powodu śmierci Lori. Po prostu rewelacja:)).
Dlaczego Michonne nie powiedziała grupie o Andrei?Chyba wie, że to jej "była" grupa?Myślę, że Merl ma teraz rozkminke co do tego jak się zachować kiedy będzie musiał wybrać pomiędzy Gubernatorem psycholem i Darylem. To co powiedział Gubernatorowi nie było szczere. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.
wgl w promo do 3x08. czy tylko mi się wydawało że jednym z zimnych była Lori ? chyba, że to przez te całe teorie o jej śmierci ..
Także na początku myślałam, że w promo mogliśmy zobaczyć Lori w roli Szwędacza, ale po kilkukrotnym przeanalizowaniu tego fragmentu, doszłam do wniosku, że to jednak nie ona. W czasie śmierci miała na sobie niebieską koszulę bez rękawów, Szwędacz natomiast ma bluzkę (?) w czerwonych odcieniach i, co najważniejsze, z długimi rękawkami. I mimo podobnej fryzury, to rysy twarzy wydają mi się nie te.
jak dla mnie odcinek dobry i końcówka taka, że nie mogę się doczekać kolejnego odcinka
Michonne dalej naburmuszona, ale mogę ja wytłuymaczyć tym, że znów jest w nowym otoczeniu, znów oscy ludzie, ona sama itd. nie ma się co dziwić że będzie szczebiotać i usmiechac się do każdego nowego :D
Glenn i Maggie - jeny tak mi szkoda tego chłopaka, że szok :/ jej też ale jego bardziej, jeszcze ten aktor taki charakterystyczny bidulek...
Już bym chciała akcję jak ich odbijają :P
Ale co jak co najbardziej rozwalił mnie koles w tej budzie w lesie :D haha przeżył tyle czasu sam w tym lesie, w tej chacie, sam, tyle miesięcy, a tu na jego nieszczęście wpada ekipa Ricka i jeb, nie ma go :D:D no ma-sa-kra :D rozwaliło mnie to doszczętnie :D
A teraz pytanie czy ten koleś-murzyn w Woodbury to nie będzie Tyresse? Przy końcu jak pokazują "mury" i za chwilę Andree
pewnie to nie on ale tak mi się skojarzył ten aktor
hehe wiem wiem, ale jakoś tak chciałam, żeby to był "człowiek" gubernatora taki zaczajony by spierdzielić i pomóc im np. w ucieczce i uwolnieniu m&g ;)
Co do kolejnego odcinka znalazłem promo z Tyrese'em :)
http://www.youtube.com/watch?v=6MpRDkdmAvI&feature=share
Vangelis czyżby chodziło Ci o ten link?
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Ex3IWMkc_gU
niestety nie działa, ale chodziło mi o ten, w którym Tyreese i jacyś jego kompanii wchodzą do więzienia od tyłu bodajże. Nie mogę już go znaleźć, nie wiem czy go usuneli czy co.
Całe szczęście udało mi się to promo wczas znaleźć :D Mówiąc szczerze, scena robi wrażenie. Oczywiście chodzi o względy estetyczne :) Tak jeszcze wracając do samej grupy. Razem z Tyreesem podróżuje czwórka osób, z czego jedna jest z nim chyba w troszeczkę bliższych relacjach. Uważam, że ta dziewczyna to Julie. Chłopak z boku jest łudząco podobny do Chrisa. Czyżby szykował nam się ich wątek w serialu? Szczerze na to liczę.
PS. Daryl wspominał o tym, że jedna ze ścian więzienia mogła paść, ale nie myślałem, że raz z nią poszła połowa bloku wraz z pobliskim budynkami :P
Ja na początku myślałem, że to po wystrzale z czołgu, ale później do mnie dotarło, że po prostu padła w wyniku niedawnych zdarzeń.
Pozostali? Cóż, pewnie "mięso" armatnie. Jeden jest ranny więc zapewne ugryziony itd. Podejrzewam iż dodali ich by udramatyzować wejście Tyreesa.
Owszem. Czuję, że Tyreese wskoczy do grona ulubionych :D Błagam tylko o to by nie zastąpił on Daryla.
Również i ja podzielę się maleńką opinią na temat ostatniego odcinka „ When the dead come knocking”. Nie będę się rozpisywała bo widzę, że odcinek został już baardzo skrupulatnie przeanalizowany niemalże z każdej strony i pod każdym kątem.
Może wymienię co najbardziej mi się podobało, co mnie troszkę rozczarowało a co lekko zdenerwowało, zirytowało.
+Na pierwszy plan wychodzi dziś u mnie GLENN. Świetnie się zaprezentował jako lojalny członek grupy. BTW niezłego twardziel z niego nie dał się złamać. Że też Merle musiał się imać aż takiego sposobu (bardzo tandetnego, biorąc pod uwagę, że ludzie są już raczej przyzwyczajeni do zombie) aby załatwić Glenna a i tak mu się to nie udało w rezultacie. Piękna zwycięska walka ze szwendaczem, brawo Glenn.
+Kontynuując dalej ten wątek przesłuchanie było bardzo ciekawym momentem. Sama się bałam jak to rozegra Gubcio i Merle. Szkoda mi było również Maggie, która musiała nasłuchiwać jak jej piorą faceta. Ale wracając do przesłuchania trzymało mnie w napięciu. Także prym póki co wiedzie przesłuchanie w Woodbury.
+Kochany Rick z bronią iście jak Rambo .
+Przepiękna i wzruszająca scena z odnalezioną Carol.
+/- Miałam też niezły ubaw z Miltona jego zachowania i mimiki przed i podczas przemiany Colemana. Jednak cała scena bardzo nudna..
+/-Jakoś mnie ta chatka w lesie rozwaliła. Spadła im z nieba niemalże jak Michonne na grupę Merla w „Hounded”
+/- Nieufna Michonne, najpierw przychodzi pod ogrodzenie i prosi błagającym wzrokiem o pomoc, aż tu nagle buduje przed sobą mur. No ale dobrze, że w końcu co nieco powiedziała.
-Gubciu ojj Gubciu… co to miało być gdzie ten świr, socjopata, psychol? Jakoś nie widzę. Pojawiały się dziwne miny, groźne gesty i ton ,ale na tym się kończyło. Jesteśmy u schyłku połowy sezonu na Boga mógłby pokazać w końcu jaki jest naprawdę… czuję niedosyt. Mam nadzieję, że w końcu pokaże na co go stać. Niemniej boję się, że już tak mu zostanie. Oglądając scenę jak wszedł do Maggie pomyślałam „ale ma dziewczyna przerąbane… zaraz się jej dostanie „ Zobaczywszy uderzenie jej głowy o stół to już na 100% myślałam, że będzie gwałt. A tutaj proszę Gubcio jaki kulturalny. Jak na razie to bardziej brutalniejszy zarówno psychicznie jak i fizycznie jest Merle. Ale czekam i mam nadzieję, że ujrzę w końcu wielkie „bum” Philippa.
- Andrea ileż ona jeszcze będzie łaziła z tą torbą jak w galerii handlowej na zakupach „wyczilloutowana” . Mogłaby się w końcu uaktywnić nooo i czekam na to ponieważ ma ogromny potencjał.
Ogólnie rzecz biorąc odcinek dobry. Jak każdy zresztą :)Widzę, że szykuje się mała wojna (taka tyci tyci tylko :P )w następnym epizodzie. Szkoda, że to już ostatni odcinek a później przed nami taka długa przerwa………………
1. Też mi zaimponował Glenn. Po tym odcinku strasznie go polubiłem. Twardy gość.
2. Piękna Maggie, nie mogę się napatrzeć na tę damę. Śliczna jest i w dodatku, bardzo fajna i harda postać.
3. Scena z witaniem Carol na prawdę wzruszająca. Fajnie to rozegrano.
4. Strasznie mnie irytuje postać Miltona. Dallas Roberts który go gra jakimś słabym aktorem nie jest, ale nie podoba mi się jego gra w tym serialu i ta postać. Taka pipa :D
5. A mi scena z chatką się strasznie podobała. Chłód i spokój Michone + dobry pomysł na ucieczkę.
6. Też mnie to trochę zdziwiło. Przyłazi błagając oczyma o pomoc, a później, że o nią nie prosiła. Co najmniej nie konsekwentne zachowanie.
7. SPOJLER: Z tego co widziałem na zdjęciach, najprawdopodobniej Gubcio zgwałci Mich. Za pewne za zabicie Penny.
8. Andrea jak to Andrea w tym sezonie.
9. Dla mnie odcinek świetny, wszystko co możliwe się w nim działo, ani na chwilę się nie nudziłem. Nie dziwię się od początku nowego sezonu tylko 3 odcinek był trochę nudniejszy, ale i tak świetny.
6. Good point. No ale cóż taka jest Michonne. Musiała się upewnić czy aby na pewno ci ludzie nic jej nie zrobią.
7. Skąd takie info? SPOJLER za załatwienie córeczki, to raczej się oberwie Merlowi, który oszukał Gubcia że niby zabił Michonne. Poza tym w promo widać arenę i nie wiadomo czy Merle nie będzie walczyć z kimś z naszej boskiej trójki.
SPOILER
ht tp://www .youtube. com/watch?v=_0qu7vul0B4
22 sekunda. Chociaż bardziej wygląda to na walkę niż gwałt, ale kto wie'
SPOJLER
W 22 sekundzie widzę tylko ryj Gubernatora, a wcześniej widać Andreę która dziwnie się kołyszę, ale ona raczej by nikogo nie gwałciła. :D
Ale za to na tym promo z areną rzeczywiście widać że kogoś wprowadzają na arenę.
O matko pod koniec ktoś siedzi na Michonne tylko nie widać wyraźnie kto to ale pewnie Gubcio. Raczej wydaje mi się że wpadnie w szał jak zobaczy co zrobiła Penny i będzie ją chciał zabić.
Może złego linka Ci podałam. Wpisz na YT The walking dead made to suffer promo 2. To chyba jest z portugalskiej telewizji. Wyrażnie widać scenę z Michonne i Gubernatorem
Spoko, już to obczaiłam. Te migawki są tak szybkie że trzeba z kilka razy obejrzeć żeby coś z tego ogarnąć. W takim układzie to nie wiadomo czy Michonne coś nie odetnie Gubciowi, bo zabić go na pewno nie zabiję, bo przecież w ogólnym trailerze do 3 sezonu jest pokazana scena spotkania Ricka i Gubernatora przed więzieniem.
Zabić to na pewno nie. Jest zdecydowanie za wcześnie. Może rzeczywiście utnie Gubciowi co nieco.
Oj będzie się działo.jNie da się ukryć, że następny odcinek zapowiada się zabójczo. W promo widać tyle wątków i akcji, że nie potrafię nawet tego ogarnąć:> Coś czuje, że może to być najlepszy odcinek tego sezonu.
SPOJLER
Może mu oko wydłubie? Merle vs Daryl, atak na Woodbury, Michonne vs Gubernator, Andrea, arena, Tyreese, coś chyba jeszcze się będzie działo w więzieniu - oj jest na co czekać.
1. Do końca nie jestem pewien czy to gwałt, czy walka. Niby bardziej walka, ale kto wie ;)
http://4.bp.blogspot.com/-NRlhhPUqHqg/ULXAytE_JzI/AAAAAAAAauw/pAWbAfREUWU/s1600/ The_Walking_Dead_3x08_www.carlost.net_Michonne_Gobernador.jpg
A co do areny to liczę na walkę Daryla z Merle'm i wygraną oczywiście młodszego Dixona. Boże jak ja się boję o jego los :D