PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547035}
7,8 177 tys. ocen
7,8 10 1 177017
6,6 33 krytyków
The Walking Dead
powrót do forum serialu The Walking Dead

O dziwo jeszcze się taki temat w ilości x10 nie pojawił, więc zakładam go jako pierwszy.

Jestem świeżuteńko po odcinku. Co tutaj dużo mówić, czysta rewelacja. Fabularnie jest wręcz idealnie, wątki są pociągnięte z dużą dozą zarówno pomysłowości, jak i racjonalnego pomyślunku, ciągle poznajemy jakieś to nowe "zakamarki" charakteru, każdego z bohaterów. W "When the dead come knocking" zaserwowano nam chyba każdy z możliwych gatunków, jakie mogą wpasować się do tematu. Był czysty dramat, thriller zarówno ten zwykły, jak i ten opatrzony szczyptą elementów psychologicznych, nutka romansu, trochę obyczajówki. Oczywiście to wszystko okraszone typowym horrorem. Gdyby się nawet wysilić to i trochę komedii się znajdzie :D Na plus można zaliczyć również podjęcie tematu przemiany. Jak widać twórcy chcą nadal zgłębiać tą nieodzowną sferę egzystencji naszych bohaterów. Teraz pytanie, czy czegoś chcieć więcej? :D Widać, iż twórcy na poważnie podeszli to tematu. Wydaje mi się, iż zdawali sobie w pełni sprawę, jaki obowiązek i wyzwania czekają na nich, podczas ekranizacji jednego z najcięższych fragmentów całego uniwersum. Śmiało można stwierdzić, że podołali. Ba, nawet przeszli moje najśmielsze oczekiwania. Oczywiście jest kilka spraw, które zapewne bym zmienił, ale nie są to rzeczy pierwszorzędne.

Tak to się plasuje aspekt fabularny. Teraz oczywiście, zgodnie z przyjętą "tradycją" przechodzę do kwestii bohaterów. Niewątpliwe jest to, że pierwsze skrzypce w tym odcinku, grali duet Glen-Maggie, Rick, Michonne, Merl i Andrea.

W przypadku Glena i Maggie, to nie dość, iż pokazali siłę ich związku, to przedstawiono nam również lojalność w stosunku do grupy. Oddanie, przywiązanie, chęć zapewnienia im bezpieczeństwa, troska. Widać, że są skorzy to poświęcenia samych siebie, tylko po to, by reszta nadal znajdowała się poza obszarem "wpływów" tego złego. Glen naprawdę mi zaimponował. Uważałem go do tej pory, jako takiego chłopca na posyłki, co to robi wszystko co się mu karze. Teraz rolę się odwróciły i to znacznie. Chłopak sprawia pozory słabego, uległego, ale jest silny psychicznie. Wola walki, mimo beznadziejności sytuacji, ciągle w nim tkwi. Nie ma oporów przed wyrażaniem własnego zdania, nawet w obecności takiego, można powiedzieć "bossa" jakim jest Merle. Został postawiony pod murem, ale nadal prowadził bój. Zdawał sobie sprawę, że takim postępowaniem naraża Maggie, ale nie miał wyjścia. Nie przejawiał przez to egoizmu. Co toto nie. Chciał przedstawić Dixonowi, że nadal się trzyma, a do złamania jego postanowień Merlowi daleko. Pokuszę się tutaj o stwierdzenie, że tą właśnie postawą Glen zaimponował starszemu z braci. Jeżeli przyrównamy ten moment do komiksu, to ja tu widzę rozbieżność jak między niebem, a ziemią. Różnica znaczna oraz diametralna. Maggie natomiast pokazuje swą siłę, gdy nie ma przed oczami wizji śmierci osoby na której jej zależy. Moc, chęci, oddanie. Jest gotowa oddać własną godność. Jako osoba zdaje sobie sprawę z bólu jaki może ją spotkać, ale mimo wszystko nadal podąża za swoimi wartościami. Jednakże, mimo wszystko wyjawia położenie więzienia. Teraz pojawia się kwestia sporna. Czy zrobiła źle, czy może dobrze. Wszystko zależy do naszego punktu widzenia. Z jednej strony można ją bronić, z drugiej potępiać. Moje stanowisko znajduje się pomiędzy. Wychodzę z założenia, iż wszystko ma swoje plusy i minusy. W takiej sytuacji nie jest możliwym aby obiektywnie ocenić kroki Maggie.

Czas na Ricka. Ohhh Rick, Rick, Rick i po raz kolejny nowe oblicze. Widać, iż sytuacja z Andrew sporo go nauczyła, bo i czemu miałaby nie? Działanie sprawne, taktowne, racjonalne, dogłębnie przemyślanie. Przy bramie nie ma już przywitania z otwartymi rękami. Wkrada się spora doza podejrzeń, sprawnej analizy, oraz można powiedzieć, lekkiego zdziwienia, co również swoje zrobiło. Wszak, widzi on kobietę, która nie dość, że zachowuje się jak ninja wywijając kataną na prawo i lewo, to jeszcze jest świadkiem faktu, iż maszeruje sobie ona jak gdyby nigdy nic wśród grupki prawie 20 zombie. Niemniej jednak postanawia ją wprowadzić do więzienia, ale nie z powodów typu "o hej, jestem Rick, a to reszta". Co toto nie. Chce dowiedzieć się tego co wymagane, po czym, kolokwialnie mówiąc "wypad". Pokazuje to nam, iż Grimes mówi stanowcze nie, nowo przybyłym. Stawia sprawę jasno, my nie znamy ciebie, ty nie znasz nas, lecz mimo wszystko nie ma dla ciebie miejsca w naszej grupie. Jest to nie tylko przejawem nieufności. Rick w ten sposób chce pokazać, że każdy krok jest przez niego dogłębnie analizowany. Nic nie przejdzie niezauważenie. Poza tym, czy Rick przypadkiem nie uciekł się do formy lekkiej tortury? Może tortura to za mocne słowo. Powiedzmy, że silnymi bodźcami chciał zmienić pogląd Michonne :D To jak wiadomo wcześniej się nie zdarzyło. Nawet w przypadku więźniów. To ponownie dowodzi, że tamte wydarzenia sprawiły, iż stał się przeczulony na każdy, nawet najmniejszy szczegół. Wszędzie widzi potencjalne zło. Postawa zła, czy dobra? Kwestia naszej opinii.

Michonne z odcinka na odcinek zaczyna zyskiwać w moich oczach. Po lekko nadszarpanej reputacji za sprawą odcinków 3-4-5, zaczyna się podnosić. Mówiąc szczerze robi to dość sprawnie. Zacznę chronologicznie od akcji pod bramą. Zaimponowała mi walką, ale z tą różnicą, że nie była to walka, dla samej walki z fizycznym przeciwnikiem. Można powiedzieć, iż była to walka z własnymi słabościami, a nawet strachem. Wizja śmierci, porażki, przegranej robi swoje. Do tego dodajmy sobie fakt, iż Mich miała pełną świadomość tego, że tak naprawdę całą ta sytuacja wynikła z faktu jej brawury, która ją lekko zgubiła. Pod grubą warstwą alienacji, kryją się uczucia wyższe, które oczywiście stara się maskować nie mówiąc o nich, jednakże jej ciało, wzrok, mimika, gesty wszystko to uwidaczniają. Czuć, że potrzebuje grupy by przeżyć, tego czynnika ludzkiego, który sprawi, że na nowo poczuje się jak człowiek, a nie maszyna. Z jednej strony czuje ulgę widząc nowe osoby, ale z drugiej strony nie pozostaje ufna. Też pełna obaw, czuje się bezpieczniej przy broni, którą ponownie jej odebrano. Początkowa złość z powodu tego faktu ustaje, gdy ta widzi zajście z Carol. Michonne uświadamia sobie, iż w końcu trafiła na ludzi dobrych, dbających o siebie, troszczących się wzajemnie. Osiągnęła rzecz, którą pragnęła. Oczywiście będzie podchodzić z lekką rezerwą, przecież nic nie jest jeszcze pewne, ale zdaje sobie ona sprawę z tego, że jest tam gdzie powinna być. Dodatkową rzeczą jest fakt jej ponownego wypadu do Woodbury. Nie jest on bynajmniej motywowany chęcią pomocy w celu ratowania naszej pary. Co toto nie. Jest to element poboczy. Głównym celem jest próba zabrania z miasta Andrei. Najważniejszy element. Pokazuje to, że dziewczyna nie chowa urazy. Można powiedzieć, iż ciągle czuje więź jaka się miedzy nimi pojawiła. Brak Andrei lekko jej doskwiera. Tutaj jeszcze muszę wspomnieć o akcji w domku w lesie. Co by nie mówić, czynem zabicia potencjalnego zagrożenia, Mich sobie znacznie zapunktowała u Ricka.

O Merlu nie ma potrzeby by się Bóg wie jak rozwodzić. Dalej ten sam ...... (dopowiedzcie sobie wedle uznania :D) co to widzi tylko czubek własnego nosa. Mówiąc prosto nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć cel. Niemniej jednak nie spodziewał on się takiego obrotu sprawy i oporu ze strony Glena. Jak już mówiłem, ta kwesta zaimponowała znacznie Dixonowi. Podejrzewam, iż w końcu uświadomił sobie, iż grupa z Atlanty, to teraz kompletnie inni ludzi. Silniejsi, sprawniejszy, gotowi do walki. Fakt oczyszczenia przez nich więzienia trochę go wrył w beton.

O Andrei dużo też pisać nie trzeba. Brała ona udział w jednym z większych wątków, jednakże szedł on według jednej linii, lecz nie znaczy to, iż nic nam nie pokazywał. Co toto nie. Pokazywał on nam dość sporo, a mianowicie chodzi o to, iż Andrea mimo poprzednich przejść, mimo takiego nagromadzenia śmierci i cierpienia, nie potrafi obojętnie przejść obok umierającego człowieka. Sprawia jej to wewnętrzne cierpienie i ból. Fakt późniejszej przemiany jeszcze bardziej potęguje to wrażenie. Potrzebuje przy tym jakiejś bliskiej osoby, kogoś kto doprowadzi to tego, iż jest szansa na lepsze jutro. Taka postawa pokazuje nam jak duża zmiana zaszłą między Andreą w drugim, a Andreą w trzecim sezonie. Na farmie trzymała się z dala, nie wchodziła w żadne głębsze korelacje. Nie potrzebowała tego, aczkolwiek nie znaczy to, iż była nieważna. Można powiedzieć, że korzyści z jej obecności czerpania tylko jedna strona, w tym wypadku grupa, a nie ona. W Woodbury jest już inaczej. To ona wymaga, to ona pragnie, przy czym odwzajemnia. Tutaj możecie powiedzieć, że Gubernator traktuje ją przedmiotowo, jako coś przelotnego. No z tym bym polemizował. Wszystkich na około trzyma na dystans, jednak samą Andreę dopuścił do siebie. Chce ją mieć przy sobie, aczkolwiek jest tutaj druga sprawa, a mianowicie ma w tym swój cel. Uczucia może ma i słuszne, ale podsycane są one rzeczami drugorzędnymi, a definitywnie negatywnym zabarwieniu.

Tutaj jeszcze muszę wspomnieć o samym Gubernatorze. W tym właśnie odcinku wyszła na jaw siła Gubernatora. Tak naprawdę jest on słaby, bezsilny, ograniczony, miałki. Ma wielkie mniemanie o sobie, które na ma odzewu w realiach. Jego władza nie polega na jego decyzjach, a na działaniu popleczników. Dysponuje prawie 100-osobowym miastem, ma niezbędne wyposażenie, broń, leki, ubrania itd, a nie potrafił zdobyć stosunkowo małego obiektu jakim jest więzienie. W mgnieniu oka mógł je mieć na własność. Co zrobił? Zrezygnował. To już nasza grupa w składzie 5 osobowym oczyściła znaczną część. Pokazuje nam to, że siła nie leży w ilości, a sprawności grupy i jej taktyce. Blake uświadomił sobie przy tym, że ma do czynienia, z o wiele większym zagrożeniem, niż początkowo uważał. Jego pozycja jest znacznie zagrożona. Teraz zdaje sobie sprawę, że skoro 10 osoby team dał sobie radę z hordą, to co mogą zrobić z takim miasteczkiem. Zastanawiam się jak to wszystko później się rozegra.

ocenił(a) serial na 1
tomb2525

Ja mam już seans za sobą od kilkunastu godzin i tylko czekałam, aż ktoś ładnie i rzetelnie zabierze się za powstanie tematu na temat najnowszego odcinka. Po cichu miałam nadzieję, że będziesz to akurat Ty i voila! Na marginesie: nie ukrywam swojego zaskoczenia odnośnie tryliarda różnych tematów, które zazwyczaj się tu pojawiają. Ach, no tak! Przecież wersja z napisami nie jest jeszcze dostępna! Zagadka rozwiązana ;).

Tak czy siak, było dobrze, ale czy aż idealnie? No nie wiem, polemizowałabym na ten temat, ale to już raczej kwestia własnego zdania. W moim odczuciu, odcinek jeden z lepszych, ale nie był najlepszy. Kolokwialnie pisząc: dupy nie urwało. Można to oczywiście wytłumaczyć faktem, że to dopiero cisza przed burzą, a porządne fajerwerki dopiero przed nami! Atak na Woodbury, to już coś! Wręcz nie mogę się doczekać, kiedy będzie mi to dane obejrzeć.
Największym zaskoczeniem tego odcinka był Glenn. Nasz chłopiec na posyłki, który (do tej pory) wydawał mi się być zwykłą ciapą, zaskoczył mnie naprawdę pozytywnie. Muszę się przyznać, że tego się po nim nie spodziewałam. W dyskusji na temat poprzedniego odcinka stwierdziłam, że Glenn to mięczak. Teraz wszystko odwołuję! Azjata pokazał nam, że jest lojalnym, nieugiętym i, co najważniejsze, twardym członkiem grupy Ricka. Bardzo zaimponowały mi dwie sceny z jego udziałem. Mianowicie: pokonanie Szwędacza oraz "uderzenie z dyńki" Merle'owi x). Ach, i pozwolę sobie obstawić, że to właśnie Glenn będzie tym, który zada śmiertelny cios Gubernatorowi. Morderca Gubcia... Ni to Rick, ni Michonne, a właśnie Glenn! Co myślicie o tym scenariuszu?

Michonne jak to Michonne. Od początku trzeciego sezonu wręcz WIEDZIAŁAM, że ta postać będzie fenomenalna. Jak widać, nie pomyliłam się. Ta bohaterka budzi we mnie wiele pozytywnych odczuć, że aż nie sposób tego opisać słowami. Jak tak dalej pójdzie, to nasza czarnoskóra ninja skoczy na pierwsze miejsce w mojej prywatnej liście pt. "ulubione postacie nietuzinkowo"... Cieszę się, że Mich uczestniczy w podboju Woodbury i przeczuwam, że to właśnie ona zrobi tam największą masakrę. Nie tylko dlatego, że chce odbić Andreę, ale z żądzy zemsty. Pomyślcie tylko, co się stanie, gdy Gubernator stanie jej na drodze... No albo chociaż Merle. Osobiście im współczuję. Nie ukrywam, że mam nadzieję na to, że Michonne stanie się zaufanym członkiem grupy Ricka. Daryl, Rick i Michonne... Przecież wtedy ta grupa będzie EPICKA! Co się tyczy samego Daryla, to ubolewam boleśnie nad tym, że tak mało go w odcinkach. Producenci powinni nieco bardziej skupić się na tej postaci i pokładam nadzieję, że jego postać nie zostanie zaniedbana. Skoro już o młodszym Dixonie mowa, to zwróćmy uwagę na starszego z braci, a konkretniej mówiąc o domniemanej bratobójczej walce. Tak o tym wydarzeniu wszyscy psioczą, a ja po tym odcinku, mam pewne wątpliwości. Czy taki pojedynek nie byłby za bardzo oklepany i przewidywalny. Wiem, że taka walka zawierałaby pewnego rodzaju tragizm, ale nie uważacie, że producenci będą chcieli nas zaskoczyć? Nie ukrywam, że jeszcze do niedawna sama obstawiałam taki scenariusz jeśli chodzi o braci, ale jakoś zaczęłam powątpiewać.
Chciałabym poruszyć jeszcze kwestię Gubernatora, który w ogóle nie robi na mnie wrażenia. Nie wydaje mi się on człowiekiem silnym, bezwzględnym bądź okrutnym. Zaryzykuję stwierdzeniem, że sam Rick wywołuje groźniejsze wrażenie. No sorry, ale gdzie ten tyran? Bo to już siódmy odcinek, a ja mam nadal przed oczami obraz nieco brutalnego przedstawiciela handlowego. Kpina. Nie rozumiem także szoku wywołanego faktem, że dziesięć osób oczyściło więzienie. Znaczy się: jasne, duże osiągnięcie, ale dlaczego akurat na Gubernatorze zrobiło to jakieś wrażenie? Skoro bez problemu, wręcz z dziecinną łatwością, dał radę zlikwidować grupę żołnierzy, to czemu pozbycie się hordy zombie jest już takim większym wyczynem? Osobiście nie kupuję tego.

ocenił(a) serial na 6
nietuzinkowo

Jakoś średnio mi się ten odcinek podobał. Ogólnie jakoś odniosłam wraże że składał się z kliku scen. No ale do rzeczy.
Po pierwsze Michonne - nadal mało ma do powiedzenia. Dodatkowo zirytowała mnie tym że zamiast od razu mówić co i jak,to ona robi jakieś sceny że niby łaskę jej Rick zrobił że ją wpuścił do więzienia. No, ale ostatecznie zobaczyła że to nie Woodbury 2 i przeszła do konkretów. Rick w tym odcinku jak najbardziej na plus. Chłopina już się w dużej mierze ogarnął. Fajny komiksowy akcent w postaci imienia dla córki Grimesa. Poza tym to nie bardzo rozumiem ich taktykę - zamiast najpierw dowiedzieć się od Michonne jak mniej więcej wygląda miasteczko, jak się chronione i ustalić jakiś plan to oni od razu: "bach, bach biaremy sikiery i jazda! ". Biorąc pod uwagę że ich jest tylko czwórka, a w Woodbury jest kilkudziesięciu chłopa jeszcze dodatkowo będą atakować od frontu to można rzec że porywają się z "młotyką" na przysłowiowe "Słońcęł".
Andrea - bez zmiany, czyli kontynuacja dalszego głupawego romansu z Gubernatorkiem. Btw, po kiego ona ciągle z tą torbą łazi?
Jeśli chodzi o Gubernatora, to cóż...spodziewałam się jakiś mocniejszych scen. Nie mówię że mnie takie coś jara, żeby nie było że jestem jakimś psycholem, ale gdyby Blake zgwałcił Maggie to by w końcu pokazało jego bezwzględność, okrucieństwo i świrowatość, a tak to przedstawiciela handlowego ciąg dalszy. Niby czasami zrobi minę psychola, tu komuś przywali, tu przystawi spluwę do głowy,no ale..w porównaniu do pierwowzoru to dupy nie urywa i pozostawia wiele do życzenia. To już Merle jest bardziej groźną i świrniętą postacią. No i Merle (znowu mu nos rozkwasili, biedak)..widać po jego reakcji, że ewentualne zabicie Daryla nie będzie wcale dla niego taką drobnostką, którą zrobi bez mrugnięcia powieką. Oglądając zwiastun do kolejnego odcinka wygląda na to ta kwestia zostanie rozwiązana w najbliższym, niestety ostatnim przed przerwą, odcinku czyli praktycznie w finale.

Tortuga033

Michonne jak najbardziej, ta postać jest bardzo mądra i silna. Wie jak doskonale przeżyć w tym strasznym świecie. Na wielki plus,że nie zaczęła od razu mówić skąd się tu znalazła itd,bo ona po prostu nie jest ufna,a to w tym świecie jest zgubne, tak jak łatwowierność pustej Andrei . Michonne należy do osób,które mało mówią a za to dużo robią,czyli naprawdę duży plus! Wracając do twojego zdania o ustaleniu jakiegokolwiek planu, dobrze,że nie schodzi to na tak durną drogę. Tutaj liczy się każda chwila, nie ma czasu do zastanowienia tylko trzeba ratować swoich ludzi,co bez myślenia zrobiła nasza ekipa. Nie jest to świat gdzie jest czas na przemyślenia,gdzie jest czas na planowanie i dopiero atak. Tutaj liczy się umiejętność, a umiejętnością ludzie z Atlanty przewyższają o kilka dobrych poziomów ludzi tego pierdo.niętego gubernatorka. Zresztą co tu dużo nawijać, była scena gdy Michonne w 6 odcinku rozwaliła kilku przydupasów gubernatora w parę sekund, a stara ekipa Ricka jest na jej poziomie,także mają tutaj przwagę nie w liczebności ale w umiejętnościach,które pewnie okarzą się kluczowe.

ocenił(a) serial na 6
wiltord

No tak, ale mi nie chodziło o to żeby siedzieli cały dzień i rozkminiali jak odbić Maggie i Glenna, ale żeby przynajmniej poświęcili kilka min na to że ustalą "dobra to robimy tak i tak". Nie twierdzę że są bez szans, no ale to nie są Niezniszczali czy Avengers, żeby 4 osoby wybiły miasteczko mające kilkadziesiąt osób w pień. To będzie lekkie przegięcie.

ocenił(a) serial na 6
Tortuga033

To tak z "logicznego" punktu widzenia, gwoli ścisłości.

ocenił(a) serial na 9
Tortuga033

Przecież jak na razie nie weszli do miasteczka tylko je "badają". Nie ma też najmniejszego powodu, żeby np. ufali opinii Michone co do tego jak wygląda zabezpieczenie miasteczka, ilu jest obrońców itp., bo niby dlaczego?? Bo miała pokarm dla dzieciaków?? Równie dobrze mogła pomagać Merlowi w porwaniu Maggie i Glenne i kiedy on zawiózł ich do Woodbury ona poszła na zwiad żeby znaleźć więzienie i sprawdzić jak wygląda sprawa jego ewentualnego "przejęcia"... Siedzenie w więzieniu dla Ricka w moim odczuciu byłoby tylko jednym wielkim, do niczego nie prowadzącym marnowaniem czasu. A tak jest już na miejscu i może układać plan odbicia porwanych szukając słabych punktów i/lub czekając na jakąś ewentualną okazję.

Tortuga033

Masz rację, nawet nie było rozmowy, ile jest tam dokładnie osób, ilu uzbrojonych, gdzie dokładnie są ustawiane warty, po ilu strażników, czy są jakieś inne, mniej strzeżone wejścia (np. mogą nie strzec miejsc trudno dostępnych dla zombie, ale które może pokonać sprawny człowiek). A oni od razu centralnie ładują się pod lufy karabinów. No kurde może jeszcze zapukają grzecznie do głównej bramy :D Jak się nie ma przewagi liczebnej, to chyba logiczne jest, żeby się włamać max dyskretnie :)

No ale może w następnym odcinku zostanie to pokazane mniej idiotycznie (chociaż wychodzi na to, ze będzie jednak wejście z przytupem do Woodbury).

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

No wyglądało na to że będzie "wejście smoka". Tego właśnie najbardziej nie ogarniam. Przecież do Woodbury na pewno da się dostać w jakiś bardziej dyskretny sposób, niż tak "oficjalnie". Czyli będą tacy właśnie "Niezniszczalni" co w czwórkę rozdupcą wszystko :D

Tortuga033

No wiesz, można wejść do Woodbury jak Niezniszczalni, można też jak nastolatek do osiedlowego sklepiku po prezerwatywy, cicho, dyskretnie i bez rozgłosu, żeby mamie nie doniesiono :D

Sugeruję Walecznej 4 wejście na nastolatka :D

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

Ja też, ale jak widać po promo oni będą się bawić w ekipę Stallone'a.

Tortuga033

Oczekuję w związku z tym masy wesołości i facepalmów.

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

a nawet fotoszopek :D

Tortuga033

Nie zaakceptuję żadnego fotoszopa bez Dolpha i Jeta :x

ocenił(a) serial na 6
emo_waitress

Zawsze mogą kogoś dołożyć.

ocenił(a) serial na 8
emo_waitress

z tą logiką filmowa to niestety bywa bardzo różnie....

ocenił(a) serial na 5
Koper_Zielona

Oj bardzo....

ocenił(a) serial na 8
makarow

Ale czasem nie ma co się na logikę oglądać, bo 60% filmów często się z nią mija...

Tortuga033

:D ja to nie zastanawiam się nad logiką w serialu o zombiakach, poza tym oglądam TWD przede wszystkim bo jest przezabawny :D Patetyczne rozmyślania i przemiany szeryfa w 2 sezonie czy wielka miłość między porwaną dwójką są kompletnie zbędne w tego typu serialach wg mnie. Pierwszy sezon był najlepszy - najwięcej się uśmiałem, drugi mega nudny a trzeci całkiem daje radę :)
Nie mogę doczekać się następnego odcinka jak we 4 wybiją całe miasteczko :D

ocenił(a) serial na 6
Fryzomaniak

Rick i reszta nie muszą wybijać całego 70 osobowego miasteczka. Wystarczy że po partyzancku wybiją kilkunastoosobową ekipę gubernatora. Reszta to przecież cywile

ocenił(a) serial na 9
Tortuga033

Ale moze omowili to w aucie jak juz jechali i nie bylo pokazne ... tego nie wiemy :)

ocenił(a) serial na 6
BigRo

Innego wytłumaczenia nie ma.

ocenił(a) serial na 5
Tortuga033

Napisałem niżej moją myśl, mam teraz pewne przypuszczenia, że to Merle zabije Gubernatora, albo w inny sposób obejmie władzę w Woodbury, to było by bardzo ciekawe. Jak widać pomimo prawej ręki(mam na myśli stanowisko) trochę mu zasady się nie zbyt podobają, jak widać to on bardziej jest tym bezwzględnym tyranem, niż ten urzędas co nie ma piątej klepki. ;d

ocenił(a) serial na 6
LordWieslaw55

Coś jak Vader w Gwiezdnych Wojnach:D Ja nie mam pojęcia jak to w końcu się potoczy. Czy Daryl zabiję Merle'a, czy Merle Daryla (oby nie), czy któryś z nich przejdzie na stronę drugiego..przekonamy się.

ocenił(a) serial na 5
Tortuga033

A może jednak obejmie władzę w Woodbury, bo ten Gubernator to jednak nie jest taki jak zapowiadali, niby miał być tyran, a okazał się co najwyżej dziwak.

ocenił(a) serial na 6
LordWieslaw55

Gubernator jak ktoś słusznie określił to na razie taki przedstawiciel handlowy z lekkimi odchyłami.

ocenił(a) serial na 5
Tortuga033

No to przecież napisałem, dziwak.

ocenił(a) serial na 7
Tortuga033

Tortuga, jeśli chodzi o Gubernatora, to zgadzam się z Tobą w 100%
Kolejny odcinek, a Gubcio zamiast się rozkręcać, to niestety stoi w miejscu. Jak tak dalej pójdzie, to Carl okaże się większym psycholem od niego:>
A tak na poważnie. Jak na razie nieco rozczarowuje mnie ta postać. Gdzie jest ten nieobliczalny, nieustraszony świr , który nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąc swój cel.
Gdy po raz pierwszy pojawił się na ekranie, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jednak z odcinka na odcinek jednak coraz gorzej. Już jego ludzie , zwłaszcza Merle, wydają mi się bardziej niebezpieczni od niego. Oczywiście można przypuszczać , że jest to cisza przed burzą i w końcu pokaże na co go stać. Ale szczerze mówiąc zaczynam się troche niecierpliwić. Częściej mamy okazje oglądać jego pogaduchy z Andreą, niż jego ,,świrowatość".
Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, żeby go skreślać. Ja osobiście wierze, że twórcy serialu wiedzą co robią i jeszcze nie raz będziemy mieli okazję oglądać mroczną stronę natury Gubernatora.
Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to krótko. Glenn jak najbardziej na plus. Zaimponował mi w tym odcinku. Pokazał, że ma jaja i nie tak łatwo jest Go złamać. Pewnie sam Merle był zaskoczony :> Cieszę się również, że Maggie nie została zgwałcona. Daże ją ogromną sympatią i mam nadzieję, że nie podzieli losu komiksowej Michonne.
Michonne powoli się wyrabia. Dobrze, że w końcu dołaczyła do grupy. Tylko czekać, jak Rick, Daryl i ona stworzą ,, dream team":>
O Ricku napiszę tylko tyle, że niezwykle podoba mi się jego przemiana. Takiego Ricka chcę oglądać.
Jeśli chodzi o Andree, to również zastanawia mnie po jakiego diabła wszędzie łazi z tą torebką? No cóż, może w następnym odc to się wyjaśni:>

Co do samego odcinka, to czuję pewien niedosyt. Czegoś mi zabrakło. Trudno powiedzieć czego, ale wydał mi się po prostu słabszy od poprzednich. Jak dla mnie był dobry, nic więcej.

ocenił(a) serial na 7
anita23_fw

*Darzę.
ale strzeliłam byka:)

ocenił(a) serial na 6
anita23_fw

Niestety ja już zaczynam tracić nadzieję że zobaczymy jeszcze Gubernatora przynajmniej takiego jak w 3 odcinku, a co dopiero takiego jak w komiksie. Obyś miała jednak rację, bo tak to chyba będzie największa porażka tego sezonu.
Michonne tak jak pisałam trochę mnie zdenerwowała, ale na dobrą sprawę nie dziwie jej się że jest podejrzliwa i nie ufa od razu ludziom których pierwszy raz na oczy widzi, tak jak pewna blond pani.
Glenn rzeczywiście w tym odcinku się popisał. Zwłaszcza jak przywalił z dyńki Merlowi. Kiedyś by pewnie narobił w gacie na jego widok ;]
W sumie to "dream team" już się utworzył. Przez chwilę nawet myślałam że Rick wziął swoją słynną siekierkę :D

Też właśnie czułam lekki niedosyt po tym odcinku, ale jak zobaczyłam co się będzie działo w kolejnym, to wybaczam im.

ocenił(a) serial na 4
Tortuga033

"Btw, po kiego ona ciągle z tą torbą łazi?"
Myślałam o tym samym. Gdy tylko pojawiała się na ekranie.

ocenił(a) serial na 5
Badly

Może trzyma tam trochę rozumu.

ocenił(a) serial na 4
BeeBee61

Niech go uwolni, bo chwilowo do niczego jej się nie przydaje.

ocenił(a) serial na 8
Badly

A ciężko jest wziąć pod uwagę fakt, że ona nie widzi tego, co my (widzowie)? Skąd ma wiedzieć o Glenie i zabiciu żołnierzy oraz innych rzeczach? Ma dach nad głową, czuje się bezpieczna, ma jedzenie. Czyli wszystkie najważniejsze ludzkie potrzeby są zaspokojone. Nikt jej do niczego nie zmusza. Tak więc już przestańcie wiecznie jęczeć jaka ona jest naiwna. 3/4 ludzi z tego forum zostałoby w takim miasteczku Gubernatora z pocałowaniem dłoni. To właśnie Michonne, którą tak wychwalacie zachowała się dziwnie opuszczając to miejsce. To, że zobaczyła zombie w klatce ją przekonało do ucieczki?? W takim razie Rick też mógł uciec z farmy, gdy zobaczył co się znajduje w stodole...

ocenił(a) serial na 5
slawmm

Bardzo głupi przykład z Rickiem, gdyż Hershel nigdy nie namawiał go, aby został na farmie. Wprost przeciwnie, cały czas przypominał, że mogą zostać tylko na jakiś czas. Ponad Hershel trzymaj je tam, bo wierzył, że to wciąż ludzie.

Natomiast Andrea po tym jak dowiedziała się, że Gubernator trzyma zombie, zapytała jedynie ''po co?'' na co otrzymała lakoniczną odpowiedź, że ''dowie się w swoim czasie''.
Michonne w przeciwnienstwie do Andrea nie wierzy we wszystko, co jej mówią czy pokazują. Chodziła po mieście, ''węszyła''. Trudno nie nabrać większy podejrzeń po zobaczeniu śladów kul na samochodach żołnierzy (No chyba, że dla Ciebie to też jest nic nieznaczącym szczegółem). Czy to takie złe, że jest nieufna? Jak widać dzięki temu uwolniła się z Woodbury.

No i sorry, ale po zobaczeniu walk każdy normalny człowiek nabrałby podejrzeń, czy chociaż spróbowałby dowiedzieć się czegoś więcej o miasteczku. Ale nie, Andrea po małym bulwersie stwierdziała, że walki są fajne po czym wskoczyła do łożka Gubernatora. Do łóżka człowieka, które jeszcze niedawno zarzekał się, że Michonne nie pasuje do miasteczka gdyż mieszkańcy nie są ''barbarzyńcami''.
Jeśli Ty byś zamieszkał w takim miasteczku z pocałowaniem dłoni... No cóż, nie wrzucał większości do worka w którym się znajdujesz. ;p

Poza tym nie wiem gdzie Ty widzisz ''wychwalanie Michonne''. Z tego, co ja zauważyłam, większość jest rozczarowana tą postacią.

ocenił(a) serial na 8
BeeBee61

Walki walkami. Jakoś ludziom tam to nie przeszkadza. Sądzę, że jakby im się to nie podobało, to Gubernator, by ich nie organizował. Ślady kul na samochodzie? W końcu to wojskowy samochód, więc prędzej znajdują się na nim ślady kul (w trakcie obrony przed zombie, żołnierze mogli niechcący trafić też w samochód, który stał za jakimś zombie) niż naklejki Hello Kitty.

Owszem, ja bym zamieszkał z pocałowaniem ręki. Nawet jeśli musiałbym raz nie miesiąc oglądać takie walki. Poza tym, są tam też inne rozrywki. Non stop widać ludzi, którzy sobie czytają na ławkach książki, rozmawiają, dzieciaki jeżdżą na rowerach. Może Ty byś wybrał/wybrała odejście i dalsze szwendanie się po lesie pełnym zombie, bez dachu nad głową i bez pożywienia, ale ja nie. Co kto woli :) Andea mądrze powiedziała Michonne, że od tylu miesięcy ucieka i ma już dość. Chce spokoju. I takie właśnie spokój zaznała w Woodbury.

Poza tym, Michonne jest jedną z ostatnich osób, które mogą kogoś krytykować (np. Gubernatora). Sama zachowała się nie w porządku, nie mówiąc Rickowi, że jest tam m.in. Merle, a zwłaszcza Andrea. Nie trawię tej postaci i życzę, by ją jakiś zombie bądź żołnierz Gubernatora załatwił.

ocenił(a) serial na 8
Tortuga033

Nie zgadzam się co do Gubernatora i nie wydaję mi się, aby uczen przerósł Mistrza(Merle Gubcia). To zdecydowanie Gubernator jest większym psychopą, po prostu nim jest, Merle to głupkawy sadysta, choć bardzo silny i wytrzymały co udowodnił już na dachu. Jednakże co budzi w towarzyszach? Strach. Ludzie boją się o swoje życie pewnie stojąc w kolejce po chleb przed nim. A Gubcio? On budzi w mieszkańcach szacunek, zaufanie, czują się bezpieczni dzięki niemu, ufają mu i jego decyzjom. A czy słusznie? My już wiemy, ze nie. Za warstwą tych oszczerstw jest On, diaboliczny, zły i dwulicowy do granic możliwości psychopata. Jego spryt i konsekwencja w dążeniu do celu zaprowadzają go daleko. Przychodząc do Meggie zachowywał się jak na audiencji u prezydenta. Kiedy ta taktyka legła to śmiało zaczął być sobą. Merle spowiada mu się z każdego ruchu i każdej myśli, jakby oczekiwał pochwały. Gubcio analizuje i wprawia w ruch całą maszynę-ma ludzi od każdego rodzaju zadań, lecz to osoby nienadające się w wiekszości do przeznaczonej roli. Gubernator jest królem pozoru..

ocenił(a) serial na 6
Iknowwhatkindofmenur

No tak wszystko fajnie pięknie, ale tego udawania milusińskiego pana już za długo trwa. Póki co to marny z niego psychol. Liczyłam na to że w tym odcinku już pokaże tą mroczną stronę, a tu dalej głaskanie po główce Andreii. Kiedy pojawił się po raz pierwszy to na prawdę zrobił na mnie wrażenie, a teraz ta postać ma jakiś zastój. Może w kolejnym odcinku w końcu coś w nim pęknie SPOJLER podobno Michonne zabije Penny, więc może to sprawi że coś w nim pęknie i przestanie się już bawić w przedstawiciela handlowego.

ocenił(a) serial na 8
Tortuga033

Kompletnie się nie zgadzam :) Pozwolę sobie zacytować: „Sympatyczny“, „czarujący“, „inteligentny“, „czujny“, „imponujący“, „wzbudzający zaufanie“ i „cieszący się powodzeniem u kobiet“ to cechy ciągle powtarzane w słynnym studium psychopatów Cleckley’a. Są oni oczywiście również „nieodpowiedzialni“, „autodestrukcyjni“ itp. Te opisy jasno ukazują ogromną frustrację i zagadki towarzyszące studium psychopatii."
Nie widziałam zastoju ani przez chwilę. To człowiek, ktory mówi ,,please, sit down" a potem ,,SIT DOWN(w domyśle BITCH)"
A jego psychopatyczne działania zapewne zobaczymy w przyszłym odcinku.

ocenił(a) serial na 6
Iknowwhatkindofmenur

Trudno nie zgodzić się z tym co piszesz, jednak wolałabym żeby Philipek swoje szaleństwo pokazywał bardziej otwarcie, a przynajmniej bardziej widocznie dla widza. No cóż, wszystko wskazuje na to że w kolejnym odcinku w końcu bomba wybuchnie ;]

ocenił(a) serial na 5
nietuzinkowo

Gubernator robi za egoistę z odrobiną wariata, ale w gruncie rzeczy jest słaby jak w temacie, ciekawe gdyby padł ofiarą jednego ze swoich popleczników ja stawiam na Merle'a. Wówczas Glen i Maggie wykorzystają tę okazję uciekając z pomocą grupy i Michonne.

ocenił(a) serial na 7
LordWieslaw55

Ja widzę to troszkę inaczej :) myślę że podczas ataku na miasto Rick zabiję Penny :D wtedy dopiero coś w tym 'niby szajbusie " (nie znam postaci z komiksu bo nie miałem z nim kontaktu) pęknie i wtedy pokażę ten upragniony pazur :> a co do Merla myślę że skończy z nożem pod żebrem który zafunduje mu gość z linka poniżej :D pozdrawiam.
http://www.google.pl/imgres?q=gubernator+walking+dead&num=10&um=1&hl=pl&tbo=d&bi w=1366&bih=643&tbm=isch&tbnid=QVQ_bLKuIHPt5M:&imgrefurl=http://www.knives.pl/for um/index.php%3Ftopic%3D51517.1440&docid=yxl9DhOYbTHJvM&imgurl=http://www.joblo.c om/newsimages1/walking-dead-portrait-governor.jpg&w=458&h=610&ei=b_W0UOCjI4iC4gS 834HQDA&zoom=1&iact=hc&vpx=1131&vpy=273&dur=176&hovh=259&hovw=194&tx=162&ty=143& sig=114096969306352961647&sqi=2&page=1&tbnh=142&tbnw=106&start=0&ndsp=21&ved=1t: 429,r:13,s:0,i:120

ocenił(a) serial na 5
Gloenik

Albo będziemy mieć bratobójczą walkę z Darylem, w której Merle padnie, może nawet od własnego noża.

tomb2525

Drogi pomiędzy serialem a komiksem są już na tyle rozbieżne że ciężko przewidzieć jak to się potoczy. Może być nawet że Gubernator zginie w tym sezonie, nie będzie jego powrotu i ataku na więzienie, a Rick z ekipą "wprowadzą" się do Woodbury... Mam tylko nadzieję że twórcy porzucili ten pomysł z ręką Ricka, gdyż w może i dodało to w komiksie szczypty napięcia i emocji, tak na dzień dzisiejszy uważam że na dłuższą metę to był jednak kiepski pomysł...

Turkisz80

Sam Kirkman powiedzial, że pozbawienie Ricka ręki bylo bez sensu i moze szokowało czytelnika, ale na dłuższą metę nic nie wniosło do fabuly.

ocenił(a) serial na 10
tomb2525

Długi ale interesujący komentarz. W zdecydowanej większości podzielam odczucia co do odcinka. Był dla mnie dość emocjonujący i tylko przy wątku Andrei czułem zniecierpliwienie. Ale jestem pewien, że taki też jest cały zamysł tego wątku, by pokazać jej naiwność. Imponująco wypadła zakochana parka. Ja osobiście nie mam wątpliwości i nie potępiam Maggie. Potęga miłości odegrała swoją role. I tak dzielna była bardzo, poświęcając nawet swoją godność w obronie grupy. Glenn mimo wyraźnego strachu trzymał się do samego końca. Brawa dla nich. Michonne jest dla mnie idealna. Wydaje się nie popełniać błędów. Ograniczone zaufanie albo nawet zasada "nie ufać nikomu" jest jak najbardziej na miejscu. To, że jest milcząca dla mnie jest ogromna zaletą, liczą się czyny a nie słowa. Ubolewam, że po następnym odcinku będzie tak długa przerwa.

ocenił(a) serial na 9
marcing4

O tak wątek Andrei był nudnawy. Jestem ciekawa kiedy się dowie, ze Gubernator przetrzymuje Maggie i Glenna i co wtedy zrobi. Jestem też ciekawa jak wypadnie scena spotkania Daryla z Merlem.
Co do Daryla i Carol to przecież widać, ze mają się ku sobie, ale jest to ciekawie przedstawione - taka szorstka miłość, żadnych kwiatków i motylków - to mi się bardzo podoba.
Również ubolewam nad faktem za długiej przerwy świątecznej w odcinkach serialu :(

ocenił(a) serial na 9
Pharea

A ile będzie trwać ta przerwa ?

ocenił(a) serial na 9
HyHYyHY

ostatnio chyba trwała do lutego? ale nie dam sobie za to ręki obciąć :D

Pharea

a zauważyliście jak guberbator pytał Glenna gdzie jest obóz to Merle kiwał do Glenna delikatnie żeby nic nie mówił
te łamanie w połowie sezonu mnie wkurza-tracę więź tak jak z BB

ocenił(a) serial na 1
machiavellimind

Rzeczywiście! Oglądałam odcinek dwa razy i aż wstyd się przyznać, ale nie zauważyłam tego ;). No, spostrzegawczy/a (wybacz mi, nie wiem, jakiej płci jesteś) jesteś, tylko pogratulować. Ale nie bardzo ma to dla mnie sens... W końcu, gdyby Merle tylko grał przed Gubernatorem, a w rzeczywistości chciałby ochronić brata, to dałby wcześniej Glennowi jakiś znak. Nie sądzicie?