Serial schodzi na psy. Ten odcinek jest tego koronnym dowodem. Tutaj nic się nie działo. To wszystko mogłoby się zmieścić w 10 minutach. Męczą mnie te niby filozoficzne rozmowy, te niby pełne psychologicznej głębi dywagacje.
Ludzie piszą, że ostatnie filmy to zapychacze z powodu pandemiopsychozy. Nie rozumiem. Czyli...
Odcinek w którym szeptacze padają jak muchy z Betą na czele, a problem zombiaków nagle się rozwiązuje bo wsytarczy przecież ich tylko zaprowadzić nad klif i po kłopocie.