Do tego sposób prowadzenia historii: zabawny, ale nie popadający w błazenadę. A kiedy trzeba też liryczny.
"I want to say, congratulations.
- What for? - These are the greatest charges ever levelled against a Member of Parliament, and considering the House of Commons has had 270 years of bastards, liars, perverts, thieves, blackmailers, inbreds and arsonists, - that really is quite an achievement."
I pomyśleć, że wystarczyłoby mu tylko załatwić tę nieszczęsną National Insurance card :D
Nie wiem. Ten cały Norman, świetnie zagrany, wyglądał na bardzo labilnego emocjonalnie człowieka i jedynie szukał atencji. Przemowa sędziego tendencyjna, natomiast łatwo było zdyskredytować świadków oskarżenia. Zawalili oskarżyciele, którzy może z musu musieli wnieść akt oskarżenia (nie znam procesu karnego w UK). W tamtych czasach społeczeństwo brytyjskie było wciąż bliższe purytańskiej obyczajowości i nie dziwię się, że zapadł taki wyrok.
A osobiście takiego typa jak Norman nie brałbym nigdy na poważnie
No i, od 18-tej minuty trzeciej części, dowiadujemy się kto zasiada w Izbie Lordów - rewelacyjne kino - 9/10 !!!