Pierwszy i drugi sezon były naprawdę świetne. Zarywałam nocki, żeby móc go oglądać, bo tak bardzo mnie wciągnął. Ta cała zagadka, zaginiona dziewczyna, ktoś podający się za "A". Czegoś takiego dawno nie widziałam.
No ale na tym plusy się kończą.
Późniejsze sezony nie dość, że były nudne, to wyglądały, jakby były pisane na siłę, lub na bieżąco, na poczekaniu. Wszystko zaczęło się mieszać i wątki nie trzymały się kupy. A finał?
Finał to istna tragedia, naprawdę. Spodziewałam się wszystkiego, ale czegoś takiego?
Mamy dziewczynę, siostrę Spencer, która nijak nie pojawia się w serialu i dopiero na końcu pokazują ją w 90 minutowym odcinku, wyjaśniając jakie błahe i bezsensowne ambicje miała.
Szkoda, bo ten finał mógł być naprawdę niesamowity.. a wyszło coś takiego.
Jakieś siostry, które mordują inne siostry, bliźniaczki, źli doktorzy, którzy potem okazują się nie być doktorami, ten cały kompleks rodziny... Matko, trzymajcie mnie. Tak naprawdę, spoglądając wstecz nie pamiętam o czym były poszczególne wątki, ponieważ albo w świetle 7 sezonu były nieważne, albo były tak nudne, że zdążyłam o nich dawno zapomnieć.
Naprawdę mi szkoda, bo lubiłam ten serial. Wciąga, to trzeba mu przyznać, bo widzowie chcą się dowiedzieć kim jest ta cała A lub A.D ale czy warto poświęcić na to tyle czasu?
Tak szczerze mówiąc... moim zdaniem nie.
Aha, jeszcze jedna, mała rzecz, która okropnie psuje serial. A raczej spojleruje;
A mianowicie nazwa postaci granej przez Troian Bellisario. Na filmwebie jest zapisana jako Spencer Hastings / Alex Drake.. co jest oczywiście prawdą, ale jeżeli ktoś zajrzy tutaj w trakcie oglądania serialu, może szybko połączyć fakty (jak ja to zrobiłam będąc na początku 7 sezonu) i cóż... po sprawie.
(Dla jasności; naprawdę wypierałam tę możliwość z głowy, ponieważ nie myślałam, że twórcy mogą iść na taką łatwiznę)