Dwa ostatnie odcinki podciągnęły poziom. Początek nieciekawy, potem się trochę rozkręca. Choć nie była to rola życia Winslet, ale mimo wszystko warto obejrzeć. Jak Wy interpretujecie koniec i jakie macie przemyślenia?
Chyba tak, że tam gdzie jest władza, nie ma miejsca na sentymenty, ale to nie zmienia faktu, że każdy może się zapomnieć i przez chwilę... kochać ;]