Do tej pory raczej broniłem tego serialu przed zarzutami pod tytułem nuda. Niestety ten odcinek rzeczywiście taki był, ale nie przez brak scen akcji, nie przez słabe dialogi itp. Problem tego odcinka polega na tym, że absolutnie nie posuwa wątków do przodu. Deamon mający delyrke, królowa która nic nie robi i którą wszyscy mają w poważaniu - to już wszystko było! Spokojnie można było wszystkie te sceny zamknąć w jednym z poprzednich odcinkach - i to w 2-3 scenach. Sceny z Corlsyem również mogły zostać ograniczone do dosłownie jednej sceny w której np. dowiaduje się o śmierci żony, ale także dostaje propozycję bycia namiestnikiem. A przecież dokładnie w taki sposób działała Gra o Tron, tzn., w obliczu tylu wątków twórcy musieli roztropnie rozporządzać czasem. Dlatego GoT (do 7 sezonu) był tak dobrze napisany - każda scena musiała być jak najbardziej treściwa, aby wszystkie wątki mogły w miarę równolegle się rozwijać. Mam nadzieje że kolejne odcinki będą progresować, bo to nadal bardzo dobry serial.