Obejrzałem pierwsze odcinki. I jestem na razie wybitnie zawiedziony. W reklamie słyszymy, że na Guadalcanal trwały ciężkie walki. Tymczasem jedyne, co widzę z tych ''ciężkich walk'' to biedni, wychudzeni Amerykanie, którzy okradają zapasy US Army. Bardzo rozczarowujące.
Mało interesuje mnie, czy jakiś marines wymiotował po wypiciu soku z brzoskwiń. Chciałem surowego, obiektywnego spojrzenia na wojnę na Pacyfiku - jak w ''Listach z Iwo Jimy'' czy ewentualnie ''Sztandarze Chwały''. Chciałem prawdziwej relacji z tamtych czasów. A nie nudnych monologów. Żaden weteran, którego miałem przyjemność poznać, nie gadał tyle, ile ci ''marines'' w serialu.
W starciu ''Pacyfik'' vs rosyjski miniserial ''W czerwcu 1941'', ''Pacyfik'' u mnie przegrywa. I to mocno.
Zobaczymy co będzie dalej. Trzymam kciuki, że odcinki 8 i 9 będą lepsze. W końcu to moje ulubione bitwy na Pacyfiku. :)
Zapomniałem jeszcze dodać o patosie...
Masy Japończyków lecą jak głupie na Amerykanów, zero ostrzału, nic. Nawet nie próbują omijać.
Japończycy tak nie walczyli. Nie rzucali się z bagnetami na Browningi. Potrafili po cichu podpełznąć do stanowisk amerykańskich, wyrżnąć połowę zaspanych Jankesów nożami i bagnetami, obrzucić granatami i odejść bez strat. Tak było na Guadalcanal, Peleliu, Saipanie, Tinianie czy Guamie.
Stwierdzam, że nie wiesz czym jest patos
"Masy Japończyków lecą jak głupie na Amerykanów, zero ostrzału, nic. Nawet nie próbują omijać.
Japończycy tak nie walczyli. Nie rzucali się z bagnetami na Browningi. Potrafili po cichu podpełznąć do stanowisk amerykańskich, wyrżnąć połowę zaspanych Jankesów nożami i bagnetami, obrzucić granatami i odejść bez strat."
pozwolę sobie skorzystać z źródła (nie do końca wiarygodnego ale zawsze) - pokazany był ten moment z bitwy o Guadalcanal, gdyż dotyczył właśnie jednego z tych którzy tam przeżyli czyli Basilone
"Maszerująca plażą kolumna japońska natrafiła u ujścia Tenaru na zaporę z drutu kolczastego i stanęła zdezorientowana. W tym momencie marines otwarli ogień, dziesiątkując pierwsze szeregi wroga. Przez kilka następnych godzin płk Ichiki rzucał swoich żołnierzy do ataków na bagnety falę za falą, ale wszystkie zostały odparte. Nie powiodło się obejście pozycji amerykańskich ani od strony dżungli, ani przybrzeżną płycizną, gdzie zginął sam Ichiki."
Jak widać nie zawsze Japończyli potrafili się podkraść i Amerykanie też mieli szansę przeżyć ;)
Wiem czym jest patos.
Pokazano ''ciężkie walki'' czyli dwie potyczki z Japończykami, polegające na masakrze tych drugich z karabinów maszynowych. Zaiste, ciężka bitwa. Bo tak można wywnioskować z tego serialu.
Skoro to są relacje tych żołnierzy co przeżyli to nie pokazują wszystkich "potyczek" tylko te co w któych uczetniczyli i co w tym dziwnego.
Bardzo przeżyli. Ciężką bitwę, polegającą na pchaniu się bezmyślnie mas Japończyków na stanowiska ciężkich Browningów aż dwukrotnie przez całą kampanię na Guadalcanal.
Zaiste. A najcięższa bitwa była wtedy, gdy Leckie zaczął rzygać po brzoskwiniach.
Podoba mi się, z jednej strony piszesz, że Amerykanie nie mieli szans z podstępnymi Japończykami, z drugiej, że przeżyli tylko dlatego że tamci byli bezmyślni - czyli żadna wygrana Amarykanów nie jest ich zasługą tylko na jakiego wroga trafili.
Gratuluję, naprawdę gratuluję.
Faktycznie w serialu pokazano prawdziwy dramat Amerykanów. Przez jakieś 5
minut musieli oprzeć się o spust i odeprzeć atak 1000000000000 żółtków. Na
szczęście trafiony został tylko jeden bohaterski hamerykanin. Oparł się o
spust odrobinę za późno i przygniotły go setki ciał martwych japońców.
Jak na razie, na półmetku, ze słabego serialu zrobił się przeciętny serial i forma zwyżkuje.
Czasami jak oglądam Pacyfik wydaje mi się, że jest to serial ukazujący inne aspekty wojny... czyli nudę, dobrą zabawę, tęsknotę okraszoną gdzieniegdzie walką. Jest jeszcze jeden ogromny minus, w tym serialu w ogóle nie ma klimatu, emocji tj aktorzy próbują, ale wychodzi im to mizernie przez co momentami sytuacje są żenujące.
Krótko- średniak, który można obejrzeć jeśli nie ma się co robić. :)
Popieram, taki troche efekciarski pustak, az sie czasem nie chce wierzyc ze robia go ci sami ludzie co KB, ktorzy stworzyli niesamowite dzielo z dusza. No ale poczekajmy, poczekajmy:)
Polecam VI odcinek. Wygląda na to, że autorzy serialu wreszcie się ogarneli. Nareszcie potrafią zainteresować widza. Normalie, jakby to był inny serial! Z nudnej telenoweli, w VI odcinku przerodził się w dobre kino wojenne. Mam nadzieję, że zostanie tak do końca. Sceny, w których bohaterowie nie walczą są potrzebne, ale żeby się tak nie dłużyły, jak w III odcinku.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pacyfik_(serial_telewizyjny)
Popieram - autorzy polecieli na opinii genialnej "Kompanii Braci" licząc na zbyt z rozpędu. Tymczasem "Pacyfik" się do tej pierwszej nawet nie umywa. Ogólnie wielkie rozczarowanie + ładne krajobrazy. Nic więcej.. niestety.
Kompania też nie była dla mnie jakaś specjalnie wybitna - ot, taki sobie serialik.
Jeśli chodzi o spadochroniarzy, znacznie lepsze są np. ''O jeden most za daleko'' czy ''Najdłuższy dzień''.
A ''Pacyfik'' to kopia tego pierwszego.
Ciągnie sie jak flaki z olejem...Ten serial jak ktos wcześniej wspomniał nie ma duszy,tego czegoś,wyprany jest z uczuć,mało dramatyzmu w nim.Ale najbardziej co rozczarowuje to zero "przywiązania" do głównych bohaterów.Mam do nich stosunek obojętny,wiem że to tylko film/serial ale jest to ważny czynnik który albo nas do niego przyciąga albo i nie.