To był pierwszy serial japoński, jaki obejrzałam i bez bicia przyznam się, że spodobał mi się niezwykle. Z początku straszliwie denerwowała mnie postawa Michiru, później zaczęłam mieć swoje wizje zakończenia, które i tak niesamowicie mnie zaskoczyło. Dodatkowym plusem jest tutaj piosenka czołówkowa, za którą pokochałam Utadę Hikaru. Polecam, amen.