Maciuś odkrył w sobie powołanie do organizowania imprez, czynionych według przepisu cygana. Bierze się frajerów na chatę odpłatnie. Gości zobowiązuje się do przyniesienia gotowych potraw, zakąsek i trunków. Maciuś rej wodzi i pajacuje, a w połowie imprezy się spija i odlatuje na urwanym filmie. Małoletnia Paulina rzuca szkołę by w roli asystentki kasować gości za imprezę i zbiera Maciusia z podłogi, który o świtaniu na wielkim kacu ogłosi, iż impreza było niezwykle udana.
Taki oto scenariusz w kryptoreklamie zaoferowali widzom scenopismaczki, w pokacowej wizji zboczka, lawiranta, lenia i pijaczka pospolitego.
Miłośnice Maciusia i jego wielbicielki, jak TheTusiax i Aselka, a może szczególnie anonimowe gejostwo wypowie się i doradzi Maćkowi, jak to zrobić, by wyłudzone od Estebana wykwintne potrawy trzymały się przymocowane do sufitu, co pozwoli urealnić wizję skacowanego pedalskiego kochasia...
Maciuś, ten "przeuroczy" luzaczek, tak uwielbiany przez tutejsze pustaczki i babozwierzaczki, ten chichoczący jak przygłup i debilek, a śpiewający w łazience jak hiena z nadepniętym uchem, odszedł z Fado w stylu klasycznego ścierwojada i w przekonaniu swej genialności odpłynął w mitomańskie rewiry. Zupy na gwoździu już mu się więcej nie uda spreparować i to cudzymi rękami, ale z serialu nie zniknie będąc głównym pupilem sponsorów tej krypto-reklamy pedalstwa.
Plenery Królewskiego Grodu trzymały mnie przy tym serialu, ale to przecież nie zasługa "tFórców" tego tasiemca...
To geniusz i artystyczne uduchowienie wielu pokoleń galicyjskich Słowian pozwolił stworzyć tak piękne miasto, którym dziś będą się zachwycać tysiące pismaków i medialnych VIP-ków przybyłych na zawody, z kopaniem świńskiego pęcherza przez sowicie opłacanych niewolników prywatnej firmy UEFA, która zgarnie śmietankę z tej imprezy pozostawiając trochę serwatki ekipie donka, a która wydarła Polakom miliardy z budżetu na ten cyrk i po imprezie dopłaci jeszcze do bankrutujących, bo oszukanych, firm budowlanych.
Pierwsze zlecenie na imprezę dla abstynentów-absolwentów chyliło się ku wspaniałej katastrofie, gdy nawet kochaś Maciusia pozostawił go samego z tym problemem. Braciszek z Juleczką ratują mu tę przecweloną sempiternę, czego Maciuś docenić nie jest zdolny. Leń, krętacz, nieudacznik, zboczek i egoistyczny niedorostek, to idealny materiał na dyrektora kliniki szykującej się do medialnego ataku na zagubionego chirurga, który nie ma zwyczaju parafowania wyników badań pacjenta po zapoznaniu się z dokumentacją.