Serial nie najgorszy, choć nie wybitny, ale przez ponad pół serialu, odkąd pojawił się Kilgrave, non-stop mnie irytował sposób podejścia JJ i ekipy do Kilgrava.
Po pierwsze JJ uparcie nie chce go zabić przez cały serial, bo "niewinna dziewczyna jest przed sądem" - to nic, że przez to po drodze ginie kilkanaście równie niewinnych osób... Jakby go zabili od razu, tak jak chciał Simpson, to by ocelili dużo więcej żyć.
Ale nawet w momencie, gdy już zdecydowała się go zabić... no czemu nie użyła snajperki? Albo bomby? Albo czegokolwiek co działa z oddali. Idzie zabić Kilgrava i nawet pistoletu nie wzięła. Serio? Wiedziała, że znajdzie go w tym teatrze, no to wziąć pistolet i bach headshot'a.
Na naiwność scenariusza mnie tak męczyła, że coś. To samo Simpson, skoro tak bardzo chciał go zabić, czemu sam nie wziął snajperki i zamiast podkładać bombę pod dom, po prostu go nie sprzątnął z oddali, gdzie jego moc nie działała.
I w dodatku te słuchawki co Trish miała w ostatnim odcinku. Nagle na to wpadli, tak? To była moja pierwsza myśl, jak zobaczyłem o co chodzi z tym Kilgravem (nie czytałem komiksów).
Ogólnie spoko serial, ale ten brak logiki i ślepota i nieprzemyślane działanie bohaterów mnie mocno irytowały. 50 razy mogła zabić tego Kilgrava...
To nie jest CSGO że bron i materiały wybuchowe znajdujesz za rogiem budynku i zrobisz 'headshota'.
No akurat w swojej pracy mogłaby znaleźć kogoś kto by jej taką broń załatwił. Na pewno w swojej karierze nie tylko niewierne żony tropiła ;)
Co z tego że miałaby broń skoro nie umiała by strzelać? To nie jest tak, że weźmiesz gnata i już umiesz strzelać. A co do bomb to co by miała zrobić z taką np zrobioną z rury? Rzucać w ludzi a potem się chować przed policją za terorryzm?
Jak ktoś strzela ze snajperki to nie muszą być kosmiczne odległości, 100-300 trzysta metrów i dała by radę jakby trochę poćwiczyła, a po za tym to chyba ten chłopak Trish był jakimś żołnierzem jeśli dobrze pamiętam, nie mógłby jej wyręczyć?
A co do bomby to nie musiałaby jej używać w miejscu publicznym, Kilgrave cały czas w mieście nie przebywał.
Albo najprościej mogłaby założyć kominiarkę i kaptur, wytropić go, skoczyć z dużej wysokości za plecy, skręcić mu kark, szybko wskoczyć na dach budynku, a potem po dachach do domu, żeby kamery jej nie wyłapały. Przy jej mocach ma dużo możliwości do wyboru, mogłaby nawet mu zrzucić samochód na łeb XD
? Przecież ona przez pół sezonu go tropiła dopiero kiedy jemu się poddała to udało jej się go zgarnąć :P No i na początku nie chciała go zabić, tylko sprawić żeby się przyznał do wszystkiego i żeby inny zobaczyli kim jest naprawdę. Zabiła go w ostateczności, bo wiedziała że inaczej z nim już nie wygra, ale zabicie go nie było jej planem.
"ale zabicie go nie było jej planem." A powinno być. Ilu ludzi zginęło bo koniecznie chciała nagłośnić prawdę o tym kim jest Kilgrave, a głównie o to się w tym temacie rozchodzi że miała dużo możliwości a z nich nie skorzystała przez co całość jest naciągana byle do końca i serial słabo wypada jako całość.
Zdaje mi się, że mylisz Jessice z Punisherem :P Jessica to alkoholiczka z depresjom, która nie potrafi się ogarnąć i zapomnieć o traumatycznej przeszłości i o tym właśnie był serial. To nie jest jakiś Avenger gdzie głównym celem jest pokonanie tego złego. W komiksach JJ chodziło o pokonanie demonów we własnej głowie. I serial bardzo zgrabnie to odwzorowuje.