Dziwi mnie, że ludzie polecają ten serial porównując do The Killing czy Twin Peaks. Zupełnie tego nie łykam. Trochę na siłę skończyłem 1 sezon w nadziei, że coś zaskoczy mnie na plus. Niestety im dalej w las tym.. no właśnie żeby chociaż mrocznie się zrobiło w tym lesie.
Pierwszy odcinek rozbudził moje oczekiwania. Zapowiadał się ciekawy klimat. Nieco odrealniony, zamknięty świat małej mieściny mógł być niezłym polem do popisu dla autorów. Niestety dziury scenariusza, naciągane relacje między bohaterami i wyjątkowo mierna gra Dillona rozwiały moje nadzieje. Momentami wygląda to tak jakby ktoś na szybko skleił te 6 odcinków mając materiał na 24. Niektóre wątki wydają się wprowadzone na siłę, inne, które aż proszą się o kontynuację, ucinane są bez powodu.
Wiem że to wszystko mogłyby zastąpić niesamowite zdjęcia, dobra oprawa muzyczna, nietypowy montaż, ale tutaj nie ma nic.
Ludzi którzy dali wysoką ocenę temu serialowi i tak nie przekonam. Może dostrzegli coś co mi umknęło, ale mam do was pytanie:
Czy kolejne sezony są podobne do tego co już widziałem? Jakiś zwrot akcji? Nowe wątki?

Powiem Ci tak: Dillon w tym serialu jest KOMPLETNIE beznadziejny - jest najgorszy ze wszystkich!!!! Ale, jeśli nie będziesz zwracał na niego uwagi, to reszta, szczególne Ray :-) córka Dillona - ten wątek się rozwija, jest super :-)
Drugi sezon podobał mi się najmniej, tu można mówić o przebrnięciu, ale trzeci sezon jest super :-)
P.S. zalecenia - nie zwracać uwagi na Dillona!

Akurat w serialach nie zwracam szczególnej uwagi na poziom gry aktorskiej. Wiadomo, że to inna forma niż pełnometrażowy film. Z Dillonem jest ten problem, że jego postać jest strasznie niespójna. Dopóki gra "twardziela z odznaką" można mu wybaczyć kamienną minę. Z kolei, kiedy próbuje wyrazić emocje (relacje z rodziną) to zaczyna się komedia.
TROCHĘ SPOILERÓW:
Co do Ferreira, to zgadzam się. To chyba jedyny jaśniejszy punkt tego serialu. Inna sprawa, że wątek Raya jest strasznie dziurawy pod względem scenariusza. Pomijam już fakt, że chronologicznie niektóre sceny nijak do siebie nie pasują. Wątek z długopisem i spalonym samochodem ciężko nawet skomentować. Problem w tym, że wszystkie "złe uczynki" Raya dzieją się bez świadków, tak jakby oprócz głównych bohaterów nikt nie mieszkał w tym miejscu. To samo tyczy się przeszłości głównych bohaterów: grupa kolesi gwałci nastolatki bez żadnych konsekwencji. Wiadomo że miasteczka z serialów kryminalnych zawsze mają jakąś mroczną tajemnicę, ale tutaj nie wpływa ona na życie mieszkańców w żaden sposób. Nie ma świadków, nie ma ofiar, nie klei mi się to w całość.
Może w jakiś zimowy wieczór odpalę sobie 2 sezon z czystej ciekawości, ale na razie odpuszczam i czekam cierpliwie na jesienny wysyp kolejnych sezonów innych kryminałów ;)